Agnieszka R. z Bartoszyc przez dziesięć lat ukrywała przed całym światem, że w 1999 roku zabiła własną córkę. Sąd skazał ją na dwa lata więzienia, dając jej tym samym drugą szansę...
Agnieszka R. ma30 lat. Żadne z tych lat nie było szczęśliwe. Sierota od urodzenia. Jako dwuletnie dziecko zostala adoptowana, ale przybrany ojciec molestował ją seksualnie. W wieku 17 lat poznała dwa razy starszego od siebie mężczyznę, z którym się związała i mieli dziecko.
- Mieszkaliśmy sami, mąż jeździł do Rosji i handlował wódką na bazarze, pomocy z jego strony nie mieliśmy żadnej. Byłam bardzo zmęczona. A dziecko płakało, miało kolki i płakało, coraz bardziej i bardziej - opowiadając to w sądzie Agnieszka R. wycierała łzy.
W czasie śledztwa podała więcej szczegółów. Kiedy córka płakała, ona w kuchni zapaliła papierosa. Potem próbowała nakarmić małą, nakrzyczała na nią, ale dziecko płakało jeszcze bardziej. Wtedy przyłożyła jej poduszkę do buzi...
w 1999 roku jako przyczynę śmierci lekarz wpisał "śmierć łóżeczkowa". Dziecko nie miało żadnych obrażeń, lekarz więc nie miał podstaw do podejrzeń. Matka zorientowawszy się, że dziecko nie żyje podniosła alarm i zama zadzwoniła po pogotowie. Niestety dla dziecka było już za późno.
Wyrzuty sumienia nie dawały Agnieszce spokoju. Nie mówiła jednak nikomu co się wtedy naprawdę stało. Dopiero wiosną b.r. wyznała wszystko mężowi, który po jednej z kłótni małżeńskich powiedział o tym swojej siostrze, która zgłosiła ten fakt na policję.
Agnieszka przed sądem przyznała się do winy. Zdaniem psychiatrów zdecydowało poczucie winy i pragnienie rozgrzeszenia.
Sąd okręgowy w Olsztynie dał Agnieszce R. drugą szansę skazując ją na dwa lata i osiem miesięcy więzienia, gdzie minimalny wyrok za zabójstwo wynosi 8 lat. Agnieszka wróciła jednak do domu, a to, czy trafi do więzienia zależy tylko od niej...