20 maja 2009 17:51 | ID: 24858
Trzebaby znać lepiej powody, dla których syn jest zbuntowany i nieposłuszny. Czy problem znajduje się w rodzinie, czy może poza nią. Czy bardziej jest on związany z cechami genetycznymi syna, czy też uwarunkowaniami społecznymi.
To, że w wieku 10 lat nie chce mu się uczyć, nie jest na pewno niczym niezwykłym. Mało któremu dziecku w tym wieku chce się uczyć. nie wiem czy to 3 czy 4 klasa, w każdym razie w 4 klasie dzieci przechodzą wielki przeskok i z reguły jest im trudno. Zaczynają rosnąć stwiane im w szkole wymagania. Na pewno powinna Pani dopilnowywać go przy odrabianiu lekcji, bo teraz właśnie kształtuje się sposób jego podejścia do obowiązkw szkolnych oraz zainteresowania. Nie należy wprowadzać nerwowej atmosfery przy nauce, ale raczej próbować pokazać synowi, że może to być całkiem ciekawe zajęcie, albo przynajmniej że warto szybko i dokładnie wywiązywać się z obiowiązków, aby potem móc cieszyć się swobodą. Dobrze jest wprowadzić jakiś zwyczaj dotyczący pory odrabiania lekcji, np. po obiedzie, a potem dopilnować dziecko, aby rzeczywiście to robiło. Syn sam powinien zauważyć, że ma potem bardzo dużo wolnego czasu, nie ma natomiast powodów do denerwowania się. Można do tego odrabiania lekcji starać się dołozyć jakieś przyjemności, które można uzasadnić dziecku - np. kupować i podawać orzeszki, mieszankę studencką czy czekoladę mówiąć, że wspomagają one myslenie, jak rzeczywiście twierdzą specjaliści od żywienia. Pani życzliwe zainteresowanie synem podczas odrabiania lekcji, także może być dla niego powodem do tego, by je polubić . Pisze Pani, że jest on zawsze na "nie". W pewnych sprawach, takich jak obowiązki, nie nalezy w ogóle pytać go o zdanie - lekcje po prostu muszą być odrobione, bo taki mamy system szkolny. Może mu Pani tłumaczyć, że przez całe jego zycie, jeśli bedzie chciał cokolwiek osiągnąć, będzie musiał wykonać jakiś wysiłek, a odrabianie lekcji jest przede wszystkim nauką wywiązywania się z obowiązków i właśnie podejmowania wysiłku. Nasze słowa do dzieci muszą być poparte przykładem własnym, aby nie brzmiały fałszywie. Jesli np. mówimy, że ważne jest utrzymywanie pożądku, a sami tego nie robimy, przekazujemy dziecku jasny komunikat - pożądek nie jest ważny, to co mówimy też nie. Dlatego mówiąc do syna, że ważne jest aby nauczył się spełniać obowiązki, po to, by dbać o swoje tak na prawdę dobro, musimy pokazywać, że my także wierzymy w to, że mozna coś osiągnąć własną pracą i że lubimy byc aktywni. Rozmawiajmy z dziećmi- pokazujmy im także na własnym przykładzie, jak działa prawo przyczyny i skutku. Takie rozmowy mogą być nie tylko kształcące, ale i ciekawe, zwiększające zaufanie do nas i wiarę w naszą mądrość. Ton rozmów, nie powinien przypominać tzw. kazań. Taka mowa do dziecka nie dociera, zwłaszcza gdy od dawna nauczyło się ono po prostu jej nie słuchać. Warto zorientowć się, co syn na prawdę lubi robić i rozwijać jego zainteresowania. Jest to ważne nawet jako doping do utrzymywania aktywnej, na "tak", postawy życiowej. Pozdrawiam serdecznie, MGW
21 maja 2009 11:29 | ID: 25056
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.