Julianna Kozińska (2016-07-12 16:01:58)
Pierwsze kolonie dziecka powinny być niedaleko domu. Tak, żebyśmy mogli jeździć do dziecka raz w tygodniu. Gdy dziecko rozpacza koniecznie musimy pojechać i sprawdzić, czy rzeczywiście jest źle czy przesadza.
Pracowałam jako wychowawca kolonijny przez 7 lat i z doświadczenia mogę powiedzieć, że jakkolwiek rodzice nie uważają inaczej to ich odwiedziny na obozie/kolonii to największy błąd i krzywda jaką mogą zrobić dziecku. Dzieciaki w 99% radzą sobie na koloniach świetnie, rozwiązują problemy z wychowawcami, rodzice nie sa tu niezbędni.Ja jeżdziłam z dziećmi 5-11 lat na obozy, które trwały 3 tygodnie, odbywały się ok 400-500km od domu a rodzice jedyny kontakt jaki mieli to telefon do wychowawcy i to tylko w godzinach 21-22, bo dzieci nie mogły mieć telefonów na wyjeździe więc wychowawcy też ich nie mieli (jeden awaryjny u szefa całego obozu). Przed wyjazdem prosiliśmy rodziców aby nie przyjeżdżali w odwiedziny ponieważ dzieci po wizycie rodziców najczęściej kilka dni znowu musiały się adaptować, tęskniły i płakały. Jak rodzice nie przyjeżdżali to od drugiego dnia była już tylko świetna zabawa. Na 7 lat miałam jednego chłopca, który tak tęsknił za rodzicami, że my jako wychowawcy sami podjęliśmy decyzję aby zadzwonić do rodziców i wspólnie ustalić co możemy zrobić w takiej sytuacji.
To jednak wymaga mega zaufania do wychowawcy - mi i naszym rodzicom było o tyle "łatwiej", że z dziećmi z którymi jeździłam pracowałam również w ciagu roku- znaliśmy się, ja znałam dzieci i ich problemy, wiedziałam co rodzice chcieli abym przepracowała na koloniach z ich dzieckiem więc korzyści były obupólne z takich wyjazdów. Ważne też było to, że dziecko jechało z kimś znanym - koleżankami i druhnami, które nie były obce.