Właśnie o tej zaradności rozmawiałam z panią w przedszkolu i stwierdziłyśmy obie ,że Juliśka dałaby radę. Ona jest taka po mnie. Nie wejdzie drzwiami, to wejdzie oknem. Jak byłam mała, tak o 5 lat i mama wysyłała do sklepu po coś, a nie pamiętałam jak to się nazywa, to wchodziłam za ladę i pokazywałam palcem pani:) A moja siostra o rok starsza, chodziła i pytała mamy: Mamo a taki może być? czy lepiej taki?
Dlatego jeśli mama miała kogoś wysłać do sklepu to wolała żebym to zrobiła niż ktoś inny bo wiedziała że sprawa będzie fachowo załatwiona!:)
Julka wyjść z domu by nie wyszła bo zamek wysoko i nie potrafi otworzyć drzwi( na szczęście) ale kanapkę, czy obsłużyć lodówkę, wc itd to potrafi czasem aż za nadto!
Dzisiaj teściowa nie mogła się nadziwić jak Julka swoim plastikowym nożem kroiła mi szczypior do sałatki , jak soliła i mieszała;) potem pomagała myć sałatę;)
Uwielbiam moją Juliśkę w kuchni!