CYBERSEKS – łamiemy tabu! - Forum

ja powiem Wam tak, generalnie uważam, że takie rzeczy są niedopuszczalne - zaczyna się niewinnie a potem przechodzi w coraz większe zaangażowanie - z moim byłym już mężem rozstałam się właśnie z powodu zdrad- i nie zaczęło się w pracy, na wyjeździe czy przy alkoholu ale właśnie w internecie - od niewinnych wiadomości wtedy jeszcze na Naszej-Klasie - tu jedna, tam druga- na początku ignorowałam bo uważałam, że to niewinne rozmowy ale później tchnieta jakimś przeczuciem zaczęłam obsesyjnie czytac cała korespondencje i co sie okazalo? Z większośćia mój były pisał na tematy, które powinny byż zarezerwowane dla żony a na kilkanaście rozmów prowadzonych z jakimiś obcymi kobietami 3 przeszły w spotkania w "realu" - skończyło się jak się skończyło choć ex próbował przepraszać, obiecywał, że to się więcej nie powtórzy, tłumaczył, że realnego seksu nie było... nie dałam mu szansy - może gdyby to była jedna kobieta,k chwila słabości ale nie kilkanaście w sieci (i to z TAKĄ korespondencją) i AŻ 3 w realu... tym bardziej mnie to boli, bo jestem osobą wierzącą, ślub był kościelny i naprawdę myślałam, że to ten na całe życie...

Cyberseks jest więc realnym zagrożeniem dla związków, ale czy można czytać wiadomości partnera? Czy nie naruszamy tym przestrzeni drugiej osoby?

a w d... nosie mam czy naruszyłam czy nie! Jak ktoś siedzi od 18 do 2 w nocy przy laptopie i zamyka przeglądarkę jak własna żona wchodzi do pokoju i tak przez pół roku to chyba wie, że prędzej czy później ta żona spojrzy w historię przeglądanych stron a jak do tego jest idiotą i zapamietuje hasła na kompie to...

To prawda. Przezorny zawsze zabezpieczony, a jak w związku nie ma zaufania to po co się męczyć. Zdrada, nawet taka internetowa, zawsze boli...

a ja tam lubię seks w internecie... z moim mężem czasami jak się długo nie widzimy to tak robimy - umawiamy się na skypie , odpalamy kamerki i wiecie...ale nie chciałabym żeby robił takie rzeczy z obcymi kobietami.

Co do czytania czyichś wiadomości...uważam to za złe - nie powinno się takich rzeczy robić - związek bez zaufania to nie związek. Oczywiście jeśli są jakieś podejrzenia to trzeba podjąć jakieś kroki by te podejrzenia zweryfikować ale.... ja bym nie umiała sięgnąć po telefon męża...

Ja uważam, że to świetna sprawa- dobry flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził! Nie dzieje się nikomu krzywda, a jednak czuć na karku lekki dreszczyk emocji. Każdy ma swój rozum i powinien wiedzieć, na co może sobie pozwolić. Mam koleżanki, z którymi od czasu do czasu świntuszymy na Fejsie i jest świetnie. Gdyby okazało się, że moja dziewczyna tak robi to by było nawet fajne- każdy kryje w sobie małego diabełka!

Powinnyście trochę wyluzować dziewczyny- wszystko jest dla ludzi! Poza tym polecam spróbować otworzyć się na nowe doświadczenia, a w realnym świecie przelać porządanie na swoich partnerów...

przeciez to forum jest baaardzo proreligijne wiec wogole sex jest be

Wcale nie!!!

Są różne wynaturzenia. Ten Cyberseks jest takim wynaturzeniem na miarę naszych czasów. 

O tym, ze jest on niegroźny mówią mężczyźni i kobiety nie kochające, które nigdy nie były zdradzone. 

Zdrada zawsze jest zdradą. 

A świntuszenie zawsze pozostanie świntuszeniem. Tylko po co swintuszyć?

Dla rozrywki? Znam wiele, wiele ciekawszych rozrywek.

Dla pokazania się jaki jestem dobry/a? Znam inne sposoby pokazania swoich wartości.

Dla wyżycia się seksualnego? Po co ma się żonę lub męża. 

Nigdy nie zrobiłam mężowi intymnych zdjęć jego ciała i nie wrzuciłam w telefonie jako tapetę. A znam kobietkę, która tak zrobiła.

Nigdy nie usiadłabym przed kamerką Skypa i nie pokazywałabym nawet mężowi swoich wdzięków. Nie mówiąc już o grze miłosnej .

Nigdy nie nawiązałabym znajomości typu flirt przez internet. O dalszych przejawach takich znajomości już nie wspomnę. 

Sa pewne granice w życiu kobiety, których nie powinna ona przekraczać. Jeśli będzie siebie szanować , to i ją będą szanować. A nie poniewierać w internecie. 

TO ja jestem w tej drugiej połowie co z cyberseksem nie miała nic wspólnego,Mój mąż nie interesuje się życiem wirtualnym,bo najnormalniej w świecie nie ma na niego czasu,wychował się w czasach gdzie nie każda rodzina miała komputer,więc i jego nie ciągnie do wirtualnego świata.I jestem pewna że nie zdradza mnie w ten sposób.

Cyberseks mnie dotyczy. Nigdy nie odczuwałam potrzeby takiej formy zbliżenia. Rozumiem jednak, że ktoś może czerpać z tego przyjemność i w ten sposób komunikować swojemu partnerowi potrzebę bliskości. Jeśli chodzi o cyberseks z partnerem innym niż własny, to jest to dla mnie zwyczajna zdrada.

Myślę, że dużo zależy od tego, jakie normy partnerskie wypracowała sobie para. Tzn. dla jednych cyberseks z innymi osobami to zupełnie normalna sprawa, jeśli się ograniczają tylko do cyberprzestrzeni. Z kolei inni uważają, że jest to zdrada, zupełnie taka sama jak "w realu".

Zarówno z praktyki w gabinecie, jak i odpowiadania na problemy użytkowników w dziale seksuolog, widzę, że łatwo się zagalopować i przesunąć granice trochę za daleko, niż początkowo sobie założyliśmy. A to juz wiąże się ze smutkiem, płaczem, żalem, złością i rozpadem związku.

Pozdrawiam,

Andrzej Gryżewski

psychoterapeuta-seksuolog

W ogóle mnie to nie kręci.

Witam serdecznie!
Działam w Studenckim Kole Naukowym przy Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Prowadzimy aktualnie badania nt. zjawiska, jakim jest cyberseks. Mam zatem do Was wielką prośbę. Czy mogłabym prosić o poświęcenie kilku minut na wypełnienie ankiety? Ankieta jest zupełnie anonimowa a jej wyniki posłużą do opracowania badań na ten temat.
Z góry bardzo dziękuję!

Link do ankiety: KLIKNIJ TUTAJ