Mam mały problem. W mieszkaniu, które wynajmujemy, popsuł się piecyk gazowy, podgrzewający wodę. Wezwany dziś fachowiec zdiagnozował usterkę i zasugerował, że najlepiej należałoby wymienić cały piecyk. Cena części, która się popsuła, wynosi (cena podobno z zeszłego roku) 450 zł :( Fachowiec zakręcił dopływ gazu do piecyka i zakazał jego używania (ze względów bezpieczeństwa), aż do naprawy. Skontaktowałam się z właścicielką mieszkania. Ona twierdzi, że mamy naprawić piecyk we własnym zakresie, tak, żeby piecyk był w pełni sprawny. Ładnie, biorąc pod uwagę, że mieszkamy tu tylko do końca kwietnia. Nie naprawić - no jak tu żyć bez wody jeszcze 1,5 mca. Naprawić - kupa kasy, wolelibyśmy to włożyć w wykończenie domu. Jak to wygląda od strony prawnej? Orientuje się ktoś? Kto powinien pokryć koszty takiej drogiej naprawy? Dodam, że piecyk był wymieniany jakieś 3 lata temu - ze starym były ciągle jakieś problemy - zgodziliśmy się na podwyższenie czynszu na poczet wymiany piecyka i w zasadzie zmienili go na nasz koszt, bo spłaciliśmy go w podwyższonym czynszu.