Witam!
Wraz z mezem(Cz.) mamy pewien problem, ktory wiaze sie z jego rodzicami(od razu zaznacze ze maja oni 4 doroslych dzieci- 2synow (Cz.)i (W.)-2corki (K.)i(A.).
W. i A. s obecnie za granica. K. mieszka z mezem u jego rodzicow.
Kilka ms. temu ja i Cz. wzielismy slub, a zaraz po tym urodzila nam sie coreczka. Maz znalazl prace w poblizu swojego domu rodzinnego wiec przeprowadzilisy sie od mojej mamy(u ktorej zdarzaly sie klotnie,maz nie mogl tego zniesc)do jego rodzicow, ktorzy mieszkaja sami w domu na parterze, a gora pozostaje pusta.Tesciowie zapewniali, ze gore mamy dla siebie, mozemy sobie remotowac a oni sie nie wtracaja bo maja swoj dol. Bardzo sie cieszylismy, ze bedziemy miec tylko dla siebie "gniazdko". Jednakze na pietrze nie ma kuchni ani lazienki. Maz wyremontowal dla nas sypialnie korytarz, pokoj dzienny i zaczelismy robic kuchnie(kupilismy kuchenke gazowa, plytki na blat i sciane)dalszy remont musial zaczekac z powodu braku pieniedzy...Zostala jeszcze do dokonczenia kuchnia,1pokoj i lazienka od podstaw.
Wszystko bylo pieknie jednakze czerwona lampka zapalila sie w mojej glowie gdy brat mojego Cz. wrocil od dziewczyny do rodzinnego domu..I gdzie zamieszkal??Na "naszej" gorze wraz ze mna,mezem i coreczka. Zajal ten 1pokoj i wyrzucil z niego wszystkie moje rzeczy na korytarz. Bylam w szoku gdy tesciowa powiedziala "W.sprzta pokoj dla siebie". W. ciagle przesiadywal na gorze, dla nas to oznaczalo zero prywatnosci, ciagle ogldal nsz tv lub siedzial w internecie i tam ogladal filmy(bardzo glosno).Spal do poludnia i potem komputer lub tv na kanapie do ok 5 rano i tak codzienie. Gdy ja lub maz korzystalismy z internetu W. stal za plecami i pytal czy dlugo jeszcze...Wybaczcie ale krew czlowieka zalewa w takich sytuacjach.
A teraz finansowo:
-Tesciowa nie pracuje(juz od dawien dawna), zreszta ciagle twierdzi, zezle sie czuje, jest chor lub cos ja boli(uwierzcie- co dzien to jakies dolegliwosci)
-Tesc z pocz. dorabial i z tego sie utrzymywali. Raz w roku dostaja jakies unijne o.5 czy 6 tys.
Od czasu kiedy tesc mial operacje na nogi(przepychanie zyl)przestal pracowac i obydwoje z zona sa n naszym utrzymaniu.On stal sie innym czlowiekiem,ma sie wrazenie jakby byl umierajacy i nie robi nic do wszystkiego mnie wysyla i meza robiac chamskie docinki, nawet obiadu sobie nie nalozy(choc widac ze juz doszedl do siebie po operacji)
Oczywiscie W.tez byl bezrobotny i tez go utrzymywalismy, na szczescie wyjechal za granice do A.
Ale sytuacja finansowa rodzicow mojego meza pozostala niezmienna, twierza ze my nie musimy im nic dawac i reszta tez. My ciagle robimy zakupy, kupujemy papierosy dla Cz. ojca, dajemy im na swoje wydatki itp. Tesciowie nie przyznaja sie do tego, klamia ze jest wszystko ok,ze maja za co zyc. A gdy moj Cz. chcial rodzenstwo zmobilizowac do placenia wspolnie rodzicom na zycie to Reszta twierdzi ze oni tez maja ciezko i tak to ucichlo. Do tego dochodza klotnie gdy tylko nie kupimy papierosow dla tescia ktory pali nalogowo(paczka dziennie lub na 2dni za nasze pieniadze). A my juz psychicznie wysiadamy. Obecnie maz zarbia 800zl ms(praca stala). i od czasu doczasu zlapie cos dorywczego wiec moze z 1200zl mu wyjdzie wszystkiego(a i to niezawsze), ja dostaje ok. 690zl wiec razem mamy niecale 1900zl n 5 osob w tym malenkie dzieciatko. Tesciowie zupelnie nie zauwazaja problemu,kazda rozmowa konczy sie obraza majestatu, obrona reszty dzieci, ktorzy przeciez musza siebie utrzymywac i placzem tesciowej ze syn im mowi ze nie maja pieniedzy. Z miesiaca na miesiac nam nie starcza maz pracuje jak wariat,a to co coreczk dostaje od ciotek i wujkow itp. my musimy przeznaczyc na jedzenie..to przykre ze nie mozemy nic dziecku kupic. Ostatnimi czasy ciagle jemy ziemniaki bo tylko to jest w domu. Jego rodzice ciagle czekaja na te unijne(a polowe juz wybrali)
A co dalej??Jak zyc??
Doradzcie cos..My mamy 2opcje 1.Wyprowadzic sie spowrotem do mojej mamy gdzie maz mialby legalna prace za 1400zl(gdzie zywilibysmy sie sami i dawali niecale 200zl na rachunki ms.) 2.Lepsza praca tutaj (nie stala),ciagle mieszkanie i utrzymywanie tesci, klotnie i fochy tescia ktory gdy braknie papierosow robi sie innym zlym czlowiekiem.
Wahamy sie obydwoje gdyz u mojej mamy tez tak super nie bylo,bo zdarzly sie klotnie i wypominki kto co zrobil a kto nie zrobil. Tyle ze tam pienieznie wszystko jest jasne i klrowne. Co byscie wybrali??
Apropos "dziadkowie zajma sie dzieckiem" u nas sie to nie sprawdzilo, za kazdym razem gdy zostawie coreczke(6ms.) na dole to dziadkowie ja lulaja do snu, ciagle jest w wozku chociaz nie chce jej sie spac, protestuje ale oni ja usypiaja na sile to meczace dla niej i dla mnie, nie lubie jej tam zostawiac bo sie tylko wkurzam.
Mam dosyc wysluchiwania jak jego rodzice mowia jacy sa biedni, jak chca remonty robic a nie maja za co...Ciaglego "Cz. kup ojcu papierosy z kazdym razem jak jedziesz do miasta(codziennie), my ci oddamy jak bedziemy miec, kup ojcu paliwo do samochodu, kup to kup tamto, to sie skonczylo,tamtego juz nie ma..." Do tej pory dali nam 200zl a taki stan rzeczy trwa od czerwca. Maz zaharowuje sie jak wol, nie mozemy sobie pozwolic na wlasne wydatki, mamy ciagly stres zeby jakos to bylo z miesiaca na miesiac. A oni??Nie robia sobie z tego nic- ogladaja TV, leza, spia i twierza, ze "Jakby czlowiek myslal co pozniej to by zwariowal", tyle ze to my musimy myslec za wszystkich co dalej i skad brac pieniadze.....To wykanczajace psychicznie i fizycznie.