Ostatnio trafiłam na świetną dyskusję... W pokoju nauczycielskim
Pomiędzy księdzem, a nauczycielami, którzy nie mogli zrozumieć, dlaczego ksiądz odmawia ostatniej posługi parafianinowi.
Był to człowiek niewierzący niepraktykujący, choć sakramenty najważniejsze odbył. Do tego był alkoholikiem.
Rodzina chciała koniecznie księdza na pogrzebie... No bo jak? Bez księdza?
U nas była taka sama sytuacja... Mama była zdeklarowaną ateistką. Już od kilku dobrych lat. Ale babcia starsznie płakała, że ona ją ochrzciła i chce, aby w tej wierze została pochowana.
Co sądzicie na ten tamat. Pogrzeb bez księdza... To chyba jednak jest temat tabu, a może wstyd???