Nasze małżeństwo od dawna raczej nie istnieje. Ale mamy dzieci, dlatego jakoś żyjemy pod jednym dachem. Dla dzieci. Czy to ma sens?
18 września 2013 09:56 | ID: 1017828
Raczej nie istnieje... Powiedziałaś "raczej", więc może coś poza dziećmi jeszcze Was łączy?
18 września 2013 10:07 | ID: 1017833
Skoro pobieraliści się aby mieć dzieci, potem je spłodziliście, to więc i bycie ze sobą ze względu na dzieci ma sens.
Ja tak obserwuję obecne młode małżeństwa. I te mniej młode też. I stwierdzam, ze zbyt łatwo poddają się i rozwodzą.
Czy myślicie młode matki i żony, że nasze małżeństwa to były same idylle. Ileż my przepłakałyśmy dni i nocy.
I z powodu mężów i z powodu teściowych. Z powodów finansowych i innych wszelkiego rodzaju trudności.
Ale nie rozwodziłyśmy się z powodu , że nie mogłyśmy się dogadać. ( dobra rada - jak się nie daje gadać, to nie gadać). Robić swoje i przeczekać . A facetów trzymać krótko i stawiać przed faktem dokonanym. Oni takich kobiet się boją i je słuchają.
I nie nagradzać złych facetów rozwodem. Bo dla kobiet to ból, smutek i kłopoty a dla mężczyzn oddanie im wolności i nagroda.
18 września 2013 10:25 | ID: 1017840
Skoro pobieraliści się aby mieć dzieci, potem je spłodziliście, to więc i bycie ze sobą ze względu na dzieci ma sens.
Ja tak obserwuję obecne młode małżeństwa. I te mniej młode też. I stwierdzam, ze zbyt łatwo poddają się i rozwodzą.
Czy myślicie młode matki i żony, że nasze małżeństwa to były same idylle. Ileż my przepłakałyśmy dni i nocy.
I z powodu mężów i z powodu teściowych. Z powodów finansowych i innych wszelkiego rodzaju trudności.
Ale nie rozwodziłyśmy się z powodu , że nie mogłyśmy się dogadać. ( dobra rada - jak się nie daje gadać, to nie gadać). Robić swoje i przeczekać . A facetów trzymać krótko i stawiać przed faktem dokonanym. Oni takich kobiet się boją i je słuchają.
I nie nagradzać złych facetów rozwodem. Bo dla kobiet to ból, smutek i kłopoty a dla mężczyzn oddanie im wolności i nagroda.
w pełni popieram, że byt szybko ludzie podejmują decyzje o rozwodzie, każda najmniejsza kłótnia, czy zwykła codzienna niezgodność poglądów to jeszcze nie koniec świata
za to nigdy nie zgadzam się z tym, żeby być razem tylko ze względu na dzieci, bo jeśli One mają cierpieć na kłótniach, braku rodzicielskiej czułości, czy oziębłych wobec siebie ropdzicach to tego nie pochwalam
tyle , że autorka wątku faktycznie chyba sama nie jest pewna uywając słowa "raczej", więc warto najpierw zawalczyć
18 września 2013 10:47 | ID: 1017852
wydaje mi się, że dla dobra dzieci warto zawalczyć o swoje szczęście. Dzieci powinny byc dla Was mobilizacjią do poprawy kontaktów między sobą. Może warto udac się do jakiegoś specjalisty razem i wspólnie znaleźc żródło tego niepowodzenia
18 września 2013 11:19 | ID: 1017885
zawsze jest warto ratowac ja tez bylam w takiej sytuacji ale jakos przezylismy to i teraz jest ok
18 września 2013 11:27 | ID: 1017893
w pełni popieram, że byt szybko ludzie podejmują decyzje o rozwodzie, każda najmniejsza kłótnia, czy zwykła codzienna niezgodność poglądów to jeszcze nie koniec świata
za to nigdy nie zgadzam się z tym, żeby być razem tylko ze względu na dzieci, bo jeśli One mają cierpieć na kłótniach, braku rodzicielskiej czułości, czy oziębłych wobec siebie ropdzicach to tego nie pochwalam
tyle , że autorka wątku faktycznie chyba sama nie jest pewna uywając słowa "raczej", więc warto najpierw zawalczyć
Święte słowa, ale pod warunkiem, że wykorzystało się wszelkie możliwości uratowania małżeństwa, zmiany tego co złe i przykre na coś konstruktywnego. Dopiero gdy wszystkie próby ratunku (czy samodzielne czy też z pomocą terapeuty np. i nawet separacja to czasem forma naprawy małżeństwa ale tylko czasem) zawiodą wtedy właśnie dla dzieci lepiej by nie oglądały rozpadu wszelkich wartości bo one potem żyją tak jak widziały życie własnych rodziców. To przez naśladownictwo dzieci uczą się życia, zasad, wartości nie inaczej, więc jeśli mają widzieć ciągłe kłótnie lub drugą stronę: wieczną oziębłość to wtedy bycie razem nie ma sensu
18 września 2013 11:46 | ID: 1017918
Warto robić wszystko, aby ratować małżeństwo. jednak jeśli wykorzystało się juz wszelkie możliwośći, a dalej się nie układa, a jest tylko gorzej? Co wtedy? Trwać na siłę w toksycznym związku?
18 września 2013 15:32 | ID: 1018101
A niektóre dzieczyny łapią mężczyzn na dziecko i wtedy jaki sens ma taki związek? Czytałam na forum jak dziewczyny polecają aby złapać faceta przestanie brać tabletek. I co potem z takim związkiem? Jakie szanse ma na powodzenie i wychowanie dziecka? Przecież nie jest on oparty na podwalinach dobrego związku czyli milości i szczerości!
18 września 2013 15:42 | ID: 1018106
Zgadzam się z przedmówczyniami: dla dzieci warto walczyć o związek... I nie wolno zbyt łatwo się poddawać.
19 września 2013 07:00 | ID: 1018472
To zależy. Ja walczyłam o swoje małżeństwo przez kilka lat. Nawet zmieniłam miejsce zamieszkania by mój mąż nie miał kontaktu z kolegami. Ale znalazł nowych kumpli do kieliszka. I co z tego że podobno bardzo mnie i dzieci kochał, jeśli bardziej kochał alkohol i nie potrafił z niego zrezygnowac. Nawet rozwód nic w jego życiu nie zmienił, moze tylko tyle że ma więcej pieniędzy na przepicie.
Dobrze że nie musimy z dziećmi już tego oglądać.
Pewnie Twoja sytuacja jest inna. Zawsze warto walczyć, ale jeśli ta walka nie przynosi efektu trzeba zastanowić się nad odejściem. I nie patrzeć na tak zwane dobro dzieci. Dzieci urosną i pójdą z domu, a Ty zostaniesz z tym mężczyzną.
19 września 2013 07:31 | ID: 1018483
Jak dla mnie walka o zwiazek, a trwanie tylko w tym zwiazu ze wzgledu na dzieci to dwie rozne rzeczy. Zgadzam sie z tym, ze teraz ludzie z byle powodu sie rozwodza, nawet najmniejsze niepowodzenie/ klotnia jest pretekstem do rozstania, ale nalezy pamietac, ze dzieci nie sa glupimi istotami, ktore nic nie widza, nic nie czuja.
Pamietam dobrze, jak w dziecinstwie wyczuwalam emocje doroslych, a jako dziecko nie rozumialam, czemu np. mama jest zla- widocznie ja cos musialam zrobic zle. Tak wlasnie odbiera to dziecko, ze to ono jest winne zlego humoru rodzicow, nawet jezeli tak bardzo sie staraja nie robic awantur przy dziecku, to ono i tak wie ze cos jest nie tak. Trzeba by bylo byc niesamowicie dobrym aktorem, zeby grac przed rodzina idealna pare, mimo tego, ze w rzeczywistosci nie mozemy zniesc nawzajem swojej obecnosci z partnerem.
19 września 2013 07:46 | ID: 1018488
To zależy. Ja walczyłam o swoje małżeństwo przez kilka lat. Nawet zmieniłam miejsce zamieszkania by mój mąż nie miał kontaktu z kolegami. Ale znalazł nowych kumpli do kieliszka. I co z tego że podobno bardzo mnie i dzieci kochał, jeśli bardziej kochał alkohol i nie potrafił z niego zrezygnowac. Nawet rozwód nic w jego życiu nie zmienił, moze tylko tyle że ma więcej pieniędzy na przepicie.
Dobrze że nie musimy z dziećmi już tego oglądać.
Pewnie Twoja sytuacja jest inna. Zawsze warto walczyć, ale jeśli ta walka nie przynosi efektu trzeba zastanowić się nad odejściem. I nie patrzeć na tak zwane dobro dzieci. Dzieci urosną i pójdą z domu, a Ty zostaniesz z tym mężczyzną.
Etka, tu masz rację. Trzeba jeszcze rozważyć: co stanowi problem? Drogi Anonimie?....
19 września 2013 07:56 | ID: 1018491
To zależy. Ja walczyłam o swoje małżeństwo przez kilka lat. Nawet zmieniłam miejsce zamieszkania by mój mąż nie miał kontaktu z kolegami. Ale znalazł nowych kumpli do kieliszka. I co z tego że podobno bardzo mnie i dzieci kochał, jeśli bardziej kochał alkohol i nie potrafił z niego zrezygnowac. Nawet rozwód nic w jego życiu nie zmienił, moze tylko tyle że ma więcej pieniędzy na przepicie.
Dobrze że nie musimy z dziećmi już tego oglądać.
Pewnie Twoja sytuacja jest inna. Zawsze warto walczyć, ale jeśli ta walka nie przynosi efektu trzeba zastanowić się nad odejściem. I nie patrzeć na tak zwane dobro dzieci. Dzieci urosną i pójdą z domu, a Ty zostaniesz z tym mężczyzną.
Ewa , masz bardzo dużo racji. I calkowicie się z Tobą zgadzam. Alkoholizm, pijaństwo, burdy i częste zdrady są bardzo ważnymi przyczynami rozpadu małżeństw. I w takich przypadkach dobrem dzieci jest rozwód.
Taka atmosfera nie sprzyja rozwojowi dzieci. A i matki ( czasem też ojcowie) cirpią a to odbija się na ich zdrowiu.
I w takich przypadkach gdy próby ratowania małżeństwa nie dają rezultatu, najlepszym wyjściem jest rozwód.
27 września 2013 19:26 | ID: 1022498
Warto robić wszystko, aby ratować małżeństwo. jednak jeśli wykorzystało się juz wszelkie możliwośći, a dalej się nie układa, a jest tylko gorzej? Co wtedy? Trwać na siłę w toksycznym związku?
No właśnie, ile czasu można ratować małżeństwo? Moim zdaniem, tego "ratowania" muszą chcieć oboje ludzie, bo jeżeli tylko jedno to jest walka z wiatrakami...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.