Jak wyglądał Wasz powrót do domu ze szpitala? Jak zachowywał się tatuś dziecka?
17 stycznia 2013 20:51 | ID: 894978
Nie mogłam się doczekać kiedy mnie wypiszą do domu, a trochę się to przeciągało. Wiadomo wszędzie dobrze ... ale w domu najlepiej. Marek po nas przyjechał. Mieszkanko wysprzątane :) wszystko przygotowane dla nas. Byłam osłabiona mocno i na prawdę bardzo wokół mnie skakał. Dostałam duuuży bukiet róż i powiedział, że bardzo mi dziękuje za Urszulkę i mnie kocha :) (był przy porodzie sam zobaczył, że urodzić taką "kruszynkę" jak Urszulka to nie hop siup)
17 stycznia 2013 21:26 | ID: 895006
Wróciłam do domu-po prawie 2 tygodniach- tydzień leżałam przed cc i 4 dni po. Wróciliśmy do domu samochodem, z teściową- ona prowadziła i ona pomogła nam się na nowo "zadomowić", pomogła nam wykąpać małego bąbla. W domku wyprzątane, miło i pamiętam, że mąż zrobił na obiad pulpety- pamiętam jak mi wtedy smakowały po tym szpitalnym żarciu- uważał, żeby za mocno nie przyprawiać, bo ja byłam karmiąca:)
Z sentymentem wspominam ten dzień:)
17 stycznia 2013 21:39 | ID: 895013
Czas w szpitalu ciągnął się nieubłaganie. Mimo, że to były tylko trzy dni czekałam jak na szpilkach kiedy wrócę do domu. Mąż nie mógł przyjechać po nas bo praca, ale udało mu się wyrwać wcześniej i tuż przed przyjazdem był już w domku i czekał. Wszystko było gotowe, teraz już wiem, że z łóżeczkiem wojował się do północy poprzedniej nocy, wysprzątane, poprane i ogólnie to spisał się na medal z tym. Kiedy byliśmy w szpitalu przeczytał chyba wszystko co miał pod ręką odnosnie diety karmiącej. I nie mogłam liczyć na rarytasy. A tak bardzo chciałam zwykłą kromkę chleba, niestety zapas bułek zrobił dla mnie pod kategorycznym zakazem jedzenia innego pieczywa. Trwało to kilka dni, póżniej swierdził, że nie jest od pilnowania mojej diety i miałam większą swobodę. Tego pierwszego dnia siedzieliśmy i patrzyliśmy się na siebie w milczeniu, a ja płakałam ze szcześcia że już jesteśmy w domku, on też uronił łezkę że wszystko dobrze się skończyło.
1 lutego 2013 09:58 | ID: 903102
aż zazdroszczę....
1 lutego 2013 10:46 | ID: 903146
po porodzie byliśmy z małym 6 dni w szpitalu bo przechodził żółtaczkę (ja w sumie leżałam dwa tyg) mąż był codziennie u nas w szpitalu choć to 150 km w jedną stronę i normalnie chodził do pracy. Gdy wróciliśmy do domu wziął dwa tyg urlopu żebyśmy mogli się nacieszyć naszym małym szczęściem :) gdy byłam w szpitalu wszystko przygotował posprzątał - byłam z niego dumna:D
1 lutego 2013 11:39 | ID: 903193
Po pierwszym porodzie to tak szczerze jak wróciłam to nie wiedziałam gdzie mam ręce włożyć tzn nie było tak źle ale rewelacyjnie też nie, no po prostu wieczorem niespodziewani goście wpadli a rano do pracy potem po nas no i nie zdążył ze wszystkim ale śliczne łóżeczko czekało Za to zajmował się małym z niesamowitą troską i jakby mógł to sam by karmił piersią a i o mnie dbał. Zaś po drugim porodzie przyjechało po nas dwóch moich mężczyzn czyli mąż i syn. To była sobota mieszkanie posprzatane wszysko cacy... Ehhh
1 lutego 2013 12:07 | ID: 903214
mąż odebrał mnie ze szpitala i dumny niósł małego do samochodu;-) w domku wszystko przygotowanie ale nie jakoś specjalnie tak normalnie..był zestresowany to było widać chciał przy sunku coś robić ale się bał to było takie słodkie.. a potem to już tylko rozpieszczanie mnie jedzeniem ! miałam wszystko czego sobie zażyczyłam!
1 lutego 2013 13:00 | ID: 903262
Ja po CC wyszłam już w 3 dobie, mój powrót to było rzucenie się na łóżko - tak jeszcze bolało :P
teściowa wykąpała córę a mąż skakał dookoła :D
1 lutego 2013 14:12 | ID: 903300
Hmm U Mnie to było średnio... Przyjechał do Nas z dużym opóźnieniem jak bym wiedziała to bym przyjechała do domu taxi :/ W domu właściwie to było tak jak to zostawiłam przed pójściem do szpitala. No oki wywietrzone było :) Jeszce po zakupy zaginałam dobrze że sklep blisko... Niby się cieszył ale czegoś brakowało... Łóżeczko składałam Sama niecały miesiąc przed porodem.... No i Nasz związek Jest juz właściwie formalnością...
1 lutego 2013 14:32 | ID: 903309
Dobrze, że to było dawno temu i jakoś udało mi się te dni wymazać z pamięci. Ale nie ma czego wspominać.
2 lutego 2013 13:03 | ID: 903739
Powrót wspominam fajnie, bo już sie nie mogłam doczekać tego wydarzenia. Pokoje wysprzątane, zakupy zrobione (ale zakupy to zasługa mojej mamy bo jeszcze z moimi rodzicami mieszkamy) Podobno sprzątanie zajął sie mój mąż. Dla dziecka wszystko przygotowane było i mogłam sie spokojnie zająś nic nie robieniem bo wszystkim zajmował sie mój mąż. Przez pierwsze dni w domu teściowa przyjeżdzała i kąpała Patrycje bo ja nie dałam rady a tatuś bał sie sam to robić.
3 lutego 2013 08:51 | ID: 904070
Dzień przed naszym powrotem mąż z bratem sprzątali dom i brat męża popsuł nam słuchawkę od prysznica i baterię:P... Wszystko trochę na innych miejscach niż powinno być, ale grunt, że było czysto!:) W dwniu powrotu teściowa czekała z obiadkiem dla matki karmiącej. Mąż przyjechał po nas z wielkim bukietem. No i potem kilka dni sobie leżałam z małym, a obowiązki na głowie męża.
3 lutego 2013 08:56 | ID: 904072
siostra ze szwagrem przijechali po mnie do szpitala.
wrociłam do domu a tam siostrzeniec jakos kolo 3 lat miał czekal na mnie z zerwanymi polnymi kwiatami- takimi z korzeniami- śliczne to było az sie poplakałam, no i moja mama czekała- to ona najwiecej mi pomogła.
mąż byl tak 4 tys km od nas...
a jak wrociłam do domu to tak jak zostawiłam tak stało wszystko- no ale jako taki porzadek był;-|)
3 lutego 2013 09:53 | ID: 904081
Wróciliśmy do domu i pierwsze co Mąż zapytał to było: "On cały czas tak będzie płakał?" hehe. A jak tylko mały zasnął Mąż zatarł ręce i powiedział: " Wreszcie zjem normalny obiad". Czyli żadnej taryfy ulgowej, jeszcze tego samego dnia robiłam obiad dla Męża.
28 marca 2013 12:15 | ID: 936697
Tatuś nie mógł się doczekać ,pamiętam jak to bylo przy synku Chciał go mieć tylko dla siebie
28 marca 2013 13:21 | ID: 936753
Wróciliśmy do domu i pierwsze co Mąż zapytał to było: "On cały czas tak będzie płakał?" hehe. A jak tylko mały zasnął Mąż zatarł ręce i powiedział: " Wreszcie zjem normalny obiad". Czyli żadnej taryfy ulgowej, jeszcze tego samego dnia robiłam obiad dla Męża.
Jezu Ania jak czytam Twoje posty o tym co mialam w ciazy i teraz po powrocie do domu to kurde podziwiam Cię, bo ja to bym bardziej oczekiwała, że mąż przygotuje mi obiad po powrocie z dzieckiem ze szpitala.
28 marca 2013 23:29 | ID: 937096
Maż ze szwagrem przyjechali po mnie i po Julkę, aże wtedy był niesamowity mróz to grzali samochód. W pokoju zastałam troszkę sajgonu bo urodziłam przed świętami 22 grudnia przez cc,a wyszliśmy 27 więc wszystkie nierozpakowane prezenty walały się po biurku, na łóżku kołdra. Starał się chłopak , ale był tak podekscytowany że o wszystkim zapomniał:) heh
ale pomagał od początku i nie mógł się doczekać kiedy będziemy razem. Ja chyba najbardziej bo już 26 błagałam lekarzy o wypis. Niestety nie ugięli się,że aż z tej złości się popłakałam, pozasłaniałam rolety w sali i patrzyłam na malutką. Mąż był od początku wsparciem. Więc swój powrót do domu zapamiętałam bardzo!
No i to że zapuścił naszą paprotkę do takiego stanu,że myślałam że już nic z niej nie będzie, ale się wykaraskała:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.