Oj Dziewczyny tak negujecie strasznie to dokarmianie, ale czasami na prawdę to jest najlepsze rozwiązanie i dla dziecka i dla mamy. Ja nie wyobrażałam sobie że mogłoby być inaczej, w sensie, że będę Urszulkę karmić tylko piersią, tak jak moja siostra wszystkie sowje dzieci, a ma ich trójkę. Najmłodszego karmiła do ukończenia 2roku życia. Ona miała pełno pokarmu, dzieci nie nadążały go wypijać, myślałam że u mnie też tak będzie, a tu trzeci miesiąc leci, a ja już w jednej piersi zero, zatrzymała się laktacja mimo pobudzania, wkładki laktacyjne też mi nie były potrzebne. Uleńka w nocy się najadała jeszcze jako tako moim pokarmem, bo wiadomo wtedy jest treściwszy, ale to też się skończyło i pierś była miękka na maksa, a ona nerwowa i głodna. Więc się pytam, czy waszym zadaniem miałyśmy się tak dalej męczyć? Ja się stresować że dziecko ma podkrążone oczka bo nie śpi w dzień nic i jest zmęczone, Uleńka była płaczliwa i nerwowa. Moja Mama mnie i moją siostrę karmiła tylko mlekiem modyfikowanym, bo miała podobnie jak ja piersi wielkie, a pokarmu mało i mało treściwy. Wiadomo karmienie piersią jest lepsze pod wieloma względami, nie ma jak pokarm mamy, nic to nie kosztuje i w nocy jest o wiele łatwiej, bo nie trzeba wstawać i szykowac butli, tylko pyk podstawiam pierś i dziecko pije. Także nie można też wmawiać kobietom, że karmią dziecko butelką, bo jest to wygodniejsze i jest to pójście na łatwiznę, bo tak nie jest i moim zdaniem jest to w pewnych sytuacjach mniej wygodne, chociażby w podróży.
Kupuję mleko hipoalergiczne dostępne tylko w aptece, Urszulka rośnie zdrowo, jest szczęśliwym, pogodnym dzieckiem, a więź między nami buduję przez przytulanie, czułość i wspólne zabawy.