Jakiś czas temu, mój czternastomiesięczny synek zaczął stawiać pierwsze kroki. Z początku bardzo niepewnie, z czasem coraz pewniej. Oczywiście dużo upadków przy tym było. Wszystko trwało może z 1,5 tygodna i nagle moje dziecię jakby się zresetowało. Jakby zapomniał jak się chodzi. Woli na czworakach i już. Jak już, to tylko przy ścianach, albo przy meblach. Za rączkę też nie ma problemu, chodzi bardzo ładnie. Ale jak tylko go puszczę, momentalnie ląduje na kolanach. Zachęcam go do chodzenia jak tylko potrafię. Nie wiem dlaczego mu sie tak nagle chodzenie odwidziało. Być może zraził sie upadkiem albo co? Trochę się zaczynam martwić, bo w jego wieku powinien już chyba ładnie sam chodzić. To nie jest śmieszne, ale zaczęłam już go sobie wyobrażać, jako dużego chłopczyka, z tornistrem na pleckach, maszerującego na czworakach do szkoły :(
Czy któraś z Was spotkała się z czymś takim? Wszyscy dookoła mnie pocieszają, ze to kwestia czasu, żeby nie zmuszać...