Miałam tak i był to dla mnie ogromny problem. Ja właściwie zahamowałam sobie zupełnie laktację w prawej piersi. Różnica w wielkości piersi była ogromna. NAjtrudniej jednak było mi podczas odstawiania. W ogóle dziwię się, żę jakoś to przetrwałam a było tak:
Musiałam odstawić Madzię "nagle" bo byłam w ciąży z Kornelią i podczas karmienia Magdaleny odczuwałam delikatne skurcze. Odstawiłam z dnia na dzień, bez tebletek hamujących laktację (nie mogłam, bo byłam już w ciąży). Lewa pierś OGROMNA, prawa zwykła, bez pokarmu. Temperatura, złe samopoczucie - jeszcze gorsze, że brzuszek pomimo, iż był mały nie pozwalał mi się wbić w moje ubrania... a ja za 3 dni miałam obronę pracy magisterskiej. Koszmar!!! Nie wiem jak udało mi się przygotować do obrony jednak jakoś to się potoczyło... Pożyczyłąm sukienkę od teściowej, ubrałam ze łzami w oczach normalny biustonosz (bolało jak nie wiem co!), prawą pierś wypchałąm trochę watą (pierwszy i mam nadzieję ostatni raz w życiu!) i poszłam. Obroniłam pracę na 5!
Laktacja o jakimś czasie ustała (choć nie do końca oczywiście ale byłam w ciąży, więc to normalne). Piersi były takie same - nie ma różnicy w wielkości. Po urodzeniu Kornelki starałam się robić odwrotnie. Przystawiałam częściejd o tej (wtedy) mniejszej piersi... Ona jest po prostu tak s konstruowana, że jest mniej mleczna. Miałamją kiedyś nawet pod obserwacją, bo był w niej guz ale tłuszczak i już wtedy zostałam poinformowana, że prawdopodobnie będzie tak, iż w tej piersi będę miała nienaturalnie mniej pokarmu lub więcej, bo kanaliki mlezne są w anormalnym położeniu. Pomimo częstszego przystawiania do piersi prawej - pokarm łatwiej wylatywał z lewej i Kornelka chętniejjadła właśnie z niej. Jednak dzięki mojemu uporowi te piersi były tego samego rozmiaru.