Mój synek uwielbia film "Auta" i marzy o pościeli ze swoimi ulubieńcami.
Tak bardzo,że śnią mu się niesamowite filmowe sny.
Oto jeden z nich:
"Sniło mi się,że byłem Zygzakiem Mc Qinem.
Było leniwe słoneczne popołudnie i strasznie nudziliśmy się- ja i mój kumpel Złomek.
Udaliśmy się więc do Romana naszego kumpla, który ma mały warsztacik
- cześć Romek. Mamy do ciebie sprawę. Pilnie potrzebujemy odmiany. Prosimy Cię, zrób coś z nami, byśmy poczuli się odlotowo. Dość już mamy nudy.
-zdaje się, że mam coś dla was. Przybyliśie w samą porę, bo właśnie skończyłem budowę swoich tajnych, uniwersalnych rakiet i potrzebuję..., hmm, powiem szczerze: królików doświadczalnych.
-dobra dawaj, co mamy do stracenia?
I już po paru minutach wiercenia, stukania i pukania mieliśmy przymocowane do boków naprawdę odlotowe rakiety...
...dosłownie odlotowe, bo gdy tylko dodaliśmy gazu, zakręciło nam się w tłokach, zawirowało i Roman zniknął nam z oczu.
Nie, to nie on, to my w mgnieniu oka wylądowaliśmy na jakiejś zupełnie nieznanej planecie.
Zblżało się do nas jakieś dziwne auto-jakieś takie kosmiczne. To był KOSMOCHÓD.
-witajcie na szybkościowej planecie kosmochodów. Od dawna podejrzewaliśmy, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Chodźcie za mną wspaniali goście. Przygotuję dla was ucztę.
Uczta była gotowa w mgnieniu oka.Czego tam nie było. Tyle pachnących gatunków olei, benzyny. ślinka ciekła.
Niestety nim zdążyliśmy zaparkować przy stołach, gospodarz ogłosił koniec uczty i początek zwiedzania.
Ucieszyliśmy się, bo opowiadał o cudownych budowlach, rafineriach, zabytkach...
Niestety nic nie zdążyliśmy zobaczyć, bo zwiedzanie odbyło się tak ekspresowo, że trwało jedne mrugnięcie oka, jak wszystko na tej planecie.
Byliśmy już trochę rozdrażnieni. Wtedy gospodarz zaproponował abyśmy udali się na relaks do jego apartamentów.
O nie. Tego już nie chcemy próbować- pomyśleliśmy zgodnie.
-dziękujemy, może innym razem. Właśnie sobie przypomnieliśmy, że jesteśmy dziś umówieni na przegląd techniczny.
Podziękowaliśmy za gościnę, dodaliśmy gazu i już staliśmy jak gdyby nigdy nic przed Romanem, który ledwie co zdążył się przeciągnąć.
-dobrze że się stamtąd zmyliśmy, bo czułem jak mi zaczyna rdzewieć karoseria- powiedziałem do Złomka, a on przyznał mi rację.
- o czym wy mówicie chłopaki? -zdźiwił się Roman
On nawet nie zdążył zauważyć naszego zniknięcia.
- mówimy o tym, że twoje rakiety są dla nas zbyt odlotowe.
Nie chciał nam uwierzyć. Myślał, że rakiety nie działają.
Pomogliśmy mu je zamontować, dodał gazu,przeciągnęliśmy się leniwie i zobaczyliśmy Romana, który jakby nie drgnął z miejsca...
...a jednak drgnął. I gdzie go nie było...