Wczoraj w nocy Młodemu chyba coś się przyśniło. Coś bardzo strasznego. Wyrwał nas z pokoju Jego przeraźliwy krzyk i płacz. I przez bite pół godziny nie mogliśmy Go uspokoić. Płakał, trząsł się, łkał, wyginał do tyłu, jakby coś Go paraliżowało. I przy tym cały czas dziwnie poruszał głową - taki tik nerwowy. Nie pomagała woda, śpiewanie, noszenie na rękach ani ulubione zabawki. Miałam wrażenie, że nie chce żeby Go dotykać a wszystko co się dzieje Go przerażało. Trochę się wystraszyliśmy i mieliśmy już jechać na pogotowie. Zwłaszcza że przy łkaniu gubił oddech i mógł się nam zachłystnąć. Ale udało się Go uspokoić i w końcu zasnął na podłodze na brzuchu taty.
Może ktoś już się spotkał z czymś takim i podpowie - czy to zwykła histeria po nocnym koszmarze czy może symptomy jakiegoś zaburzenia neurologicznego. Dodam że już wcześniej coś takiego Mu się zdarzało. Zawsze podczas snu.
