Mój synek ma 14 miesięcy...i mam problem..jest to moje pierwsze dziecko i nie wiem jak mam sobie z tym poradzić, proszę o pomoc mamy które mają to "za sobą"..
Problem polega na tym iż mój synek kilkanaście razy dziennie wpada w histerie, rzuca się na podłoge (nie patrzy czy płytki czy panele czy dywan) wezmę go na ręce też się nadal rzuca wygina aż go utrzymać nie mogę.. nie pomaga zagadywanie (nawet kolorowy telefon ) a zakupy.....boże....przez niego przestaliśy z mężem na zakupy razem jeździć bo to tylko płacz krzyki...jak robi się tak jak on chce to jest wszystko ok.
przykład: Szymek próbuje grzebać przy kuchence mówie mu spokojnie nie wolno odejdź, nic...popatrzy się na człowieka i zaczyna się śmiać i robi swoje...podchodze bliżęj kucam i powtarzam mówiłam ci nie wolno a on....znowu się cieszy i swoje. biore go za rączkę delikatnie odciągam od kuchenki a on wrzask...przegina się do tyłu drze się jakby nie wiemco mu robili zaczyna wierzgać rzucać się (w trosce o jego główke sama zaczełam go kłaść na podłoge żeby nic sobie nie zrobił) nie pomaga zobacz co ja mam ani nic z tych rzeczy podrze sie ze 20 minut i potem to samo :( nie wiem co ja mam z nim robić czasami już brak mi cierpliwości wtedy ide do pokoju ochłonąc....
2 przykład : jesteśmy w sklepie na zakupach Szymek we własnym wózku mąż prowadzi sklepowy...Syn po 3 minutach chce do sklepowego ja prowadze pusty wózek mąż sklepowy z synem....po kolejnych 5 minutach dziecko chce samo iść wtedy któreś go bierze na ręce no i co? wojna na cały sklep...znowu rzuca się człowiek go utrzymać nie może...postawisz go na podłodze żeby sam szedł to idzie owszem ale gardła nadal nie oszczędza...po kilku głośnych minutach, próbach rozmów, zagadywania pokazywania książęczki zabawki i czegoś tam co kolwiek chwila ciszy....idzie sam...nie chce za ręke leci do ściagania najcześciej słoików....bierze się go za ręke (chodź gonimy tatusia) nie pomaga...no to płacz...bo on chce tam gdzie on i tyle.....
BŁAGAM !! macie jakieś sposoby na okiełznanie takich "DIABEŁKÓW" ?? mi już cierpliwości brakuje. Nigdzie z nim wyjść nie mogę bo kończy się wrzaskiem, krzykiem i szybkim powrotem....Czy to już jest jakiś bunt? długo trwa? ....