Dunia masz rację co do maskotek- one osobiście mi się też nie podobają. Ale nie dramatyzowałabym (sorry za to słowo) że jeśli będziemy mówić o seksie dzieciom w przedszkolu to będą go uprawiać w wieku 10 lat. Nie chodzi o to, żeby im pokazywać filmy jak "to" się robi ale żeby mówić dzieciom "to jest penis" penis jest taką samą częścią Twojego ciała jak ręka.
Chodzi o to, że w dzisiejszych czasach nie ma juz niestey "im później tym lepiej" - jak pisałam wyżej, nie ogarniesz TV, internetu, reklam, bilboardów w mieście. A nawet jak Ty wyłączysz telewizor, odbierzesz laptopa i będziesz dziecku zasłaniać oczy, zeby nie widziało reklamy na skrzyżowaniu o "biciu rekordu w ilości partnerów seksualnych" to i tak nie masz szans na oagrnięcie tego co mówią dzieciom koledzy w szkole, co im pokazują o czym rozmawiają.
Poza tym, nie pisałam tylko o przekazywaniu wiedzy biologicznej, medycznej itd. Mówiłam tez o wartościach- jeśli dziecko od namłodszego będzie edukowane, będzie wiedzieć skąd się biorą dzieci, że może to być przyjemne, będą (w późniejszym czasie) świadome swojego ciała ale jeśli też będą im przekazywane wartości (w zalezności od wartości rodziców): że to jest fajne po ślubie bo trzyma się czystośc dla męża, to jest fajne jeśli się kogoś kocha, to jest fajne jak jesteśmy tego pewni itd to nie widzę apokaliptycznej wizji zbyt wczesnej inicjacji.
Moim zdaniem coraz wczesniejsza inicjacja wynika właśnie z braku przekazywanej wiedzy i wartości.
Ja wychodzę z założenia, że jeśli dziecko ma się dowiedziec to lepiej od kompetentnej osoby (mamy, taty, kogoś w przedszkolu, kto w sposób dostosowany do wieku opowie o tym) niż od kolegów, koleżanek.