Wszystkie te konkretne problemy, które opisujecie dotyczą rzeczywiście dzieci bardzo małych. Powszechnie mówi się o "strasznych dwulatkach". Ten termin dotyczy też młodszych dzieci i wynika po prostu z tego, że dziecko dośc długo oswaja sie z myślą, że nie wszystko mu wolno i nie wszystko się mamie i tacie podoba. Kiedy było niemowlakiem mogło robić co chciało, nikt niczego od niego nie oczekiwał i opiekun/ka przybiegali niemal na każde zawołanie.
Więc po pierwsze: kochane młode mamy wasze dzieci zachowują się absolutnie narmalnie i to jak sie zachowują nie oznacza, że sobie nie radzicie albo że robicie coś żle!!! Do wieku trzech lat wszelkie bardzo złe zachowania są normalne, naturalne, a ich zakres zależy od temperamentu, pomysłowości itp. dziecka. To nie znaczy, że nie trzeba reagować na złe zachowanie, mam tylko na myśli, że im spokojniej przyjmujemy te dziwne zachowania i napady złości, wściekłości, walenie głową, wycie, gryzienie, kopanie i co tylko, tym lepiej dla wszystkich.
Ja mam trzech synków w wieku 11, 9 i 3,5 lat i powiem wam, że od dawna usiłuję dociec jak sobie z nimi radzić, szczególnie że najstarszy do najgrzeczniejszych nigdy nie należał. Gdzieś wyczytałam i bardzo mi sie sprawdziła zasada, że bardzo ważne w sytuacjach kiedy żadne tłumaczenia nie działają, by reagować z miną: "nie ma sprawy". Na przykład: Ma dziecko zwyczaj płakać przez godzinę? Mówisz mu (absolutnie spokojnie i na luzie - wiem, że to trudne, ale to ważne) coś w stylu: "O! widzę, że masz ochotę teraz popłakać, wiesz, myślę, że najlepiej ci będzie się płakało w twoim łóżeczku. Masz tu miękką podusię i misia do przytulenia. Popłacz sobie ile chcesz, a jak skończysz to do mnie przyjdź, to może porobimy coś fajnego." I jak gdyby nigdy nic wychodzimy. Nie twierdzę, że zadziała od razu, szczególnie u małego dziecka, ale będzie szło w dobrym kierunku.
Chodzi o to, że dziecko, które nie chce się zachowywać tak jak sie tego od niego oczekuje zmieni swoje zachowanie wtedy kiedy WYŁĄCZNIE ono ma problem. Kiedy mój syn nie chce sprzątnąć po obiedzie to jeśli bedę się wściekać i wchodzić z nim w konflikt, grozić, narzekać i nie wiadomo co jeszcze, to sytuacja bedzie się zapewne powtarzać codziennie. Kiedy jednak z uśmiechem na ustach powiem: "Chcę, żebyś sprzątnął, ale zrobisz jak uważasz" i ze stoickim spokojem i uśmiechem posprzątam za niego. po czym przy najbliższej okazji jednorazowo odbiorę mu jakiś przywilej (ogladania telewizji, grania na komputerze itp.) To wtedy mój syn wie, że jest jedyna osobą, która ma problem i że mu się to nie opłaca. Proste.
Oczywiście z dzieckiem niespełna dwuletnim sprawa wygląda inaczej. Życzę więc cierpliwości i wiele pogody ducha.
I jeszcze jedna myśl na zakończenie: kiedy twoje dziecko płacze bo nie dałaś mu tego co chciało bądź pewna, że zrobiłaś dobrze. To najlepsze co mogłaś dla niego zrobić, bo właśnie w tym momencie uczy się radzić sobie z frustracją. Umiejętność ta będzie mu potrzebna do końca życia i musi mieć regularne okazje by ją ćwiczyć. Przekonanie, że robisz dobrze pomaga znieść płacz dziecka, choć zawsze serce matki będzie też płakać.