Moja Julka to "nocny Marek"... Latem zdarzało się, że padała o 19-20. Za to teraz, kiedy mniej przebywa na powietrzu, nie ma zamiaru zasnąć przed 22, a nawet 23!!!!
W efekcie często my z mężem pierwsi padamy na twarz, a ona chce w najlepsze się bawić!
Potem rano śpi do 9-10.
Co byście mi poradzili? jak oduczyć Julkę nocnego buszowania i sprawić, żeby zaczęła chodzić spać o normalnej porze? O której zasypiają Wasze dzieciaki i co ma na to wpływ? Pilnujecie stałej pory spania? Budzicie dzieci, kiedy rano za długo śpią?
Proszę o rady