Droga Grażynko! To nie jest wina matematyki. Patrzyłam na średnie wyników z innych przedmiotów. Przewagą były wyniki typu 45%, 52%... To co, też jest to winą innych przedmiotów? Przedmioty same się nie nauczyły, oj, biedni maturzyści... :|
To jak skonstruowana jest matura i system do niej 'przygotowujący' jest idiotyzmem. Ale to, że uczniowie uważają, że wszystko im się należy, więc zdanie matury również, to drugie. Narzekają, że matura jest trudna, ale oczywiście to nie jest wina tego, że ONI się nie nauczyli, tylko tego, że CKE jest głupie. Oczywiście.
Jak się chce coś osiągnąć, to trzeba zwyczajnie siedzieć i się uczyć, a nie narzekać, że coś jest trudne. Byłam pierwszym rocznikiem, który zdawał obowiązkowo matmę. Nigdy jej nie lubiłam, zawsze z nią miałam problemy, nie raz były płacze, wrzaski, krzyki, nie raz miałam sytuację na koniec roku, gdzie z matmy mi wychodziło między 2 a 3. I co? I przed maturą siedziałam nad nią kilka GODZIN dziennie, nawet po 4, 5 i ryłam te zadania. maturę zdałam na prawie 70%. i co, dało się? DAŁO!
Matury rozszerzone były rzeczywiśnie 'niekonwencjonalne' i wielu moich znajomych miało problem, żeby mieć te 85%, 90% z rozszerzonej fizyki, wosu, matmy. Ale kilku z nich zdało np matmę na ponad 90% i wcale nie chodzili do prywatnych wypasionych szkół. Najzwyczajniej siedzieli i się uczyli. A ci, którzy całą klasę maturalną balowali i obudzili się w czarnej d... w kwietniu - cóż, ci mieli nie lada problem. Ale bez przesady, samo zdanie 3 przedmiotów na 30%, z dostępem do wzorów matematycznych z matmy to naprawdę żaden wyczyn.