Przemoc w szkole - Forum

Polub Familie.pl na Facebooku

Poleć link znajomym

21 odp. Strona 1 z 2 Odsłon wątku: 6123

usunięty użytkownik

2009-09-09 10:37:33

9 września 2009 10:37 | ID: 48916

7-letni synek koleżanki dostał wczoraj do szkoły 2,00 zł na soczek. Kupił sobie pączka i kiedy chciał odejść od okienka szkolnego sklepiku obstąpiła go grupka starszych chłopców (prawdopodobnie z ostatniej, szóstej klasy), którzy zażądali zwrotu reszty. Zaczęli go popychać, mały się przestraszył i oddał im pieniądze. Gdzie wtedy byli dyżurujący nauczyciele? I ja mam ze spokojem oddać za trzy lata mojego sześciolatka do takiej szkoły?

<- 1 2 ->

1
usunięty użytkownik

2009-09-09 10:56:48

9 września 2009 10:56 | ID: 48927

to gorący temat na pierwszą wywiadówkę!
2
Piotrek

Zarejestrowany: 02-09-2009 09:12 . Posty: 93

2009-09-09 10:57:35

9 września 2009 10:57 | ID: 48928

To cieżkie tematy, tego typu zachowania zawsze były i zawsze będą (co nie zmienia kwestii że to nie ok..), sam pamietam, kiedyś chodziłem do szkoły i raz czy dwa razy dostałem w łepek od starszego..
3
usunięty użytkownik

2009-09-09 11:01:03

9 września 2009 11:01 | ID: 48931

oj ale bym się pokazała z najgorszej strony jakbym wpadła do takiej szkoły... stanowczo trzeba coś z tym zrobić bo teraz to jest kilka groszy a potem jak chłopak dostanie coś więcej to już nie poproszą o resztę tylko o całość. wywiadówka wywiadówką - ale ja bym się wybrała bezpośrednio do dyrektora.
naiwna wiara że uczciwość coś znaczy
4
usunięty użytkownik

2009-09-09 11:04:23

9 września 2009 11:04 | ID: 48936

spotyka się często sytuację kiedy gimnazjum połaczone jest łącznikiem z "podstawówką". Znam przypadek, kiedy z powodu wyłudzania i zabierania dzieciom pieniędzy pzrez gimnazjalistów, najczęsciej po zakupach w sklepiku szkolnym zmieniono godziny przerwy miedzylekcyjnej. Czy to jednak jest rozwiązanie problemu?
5
usunięty użytkownik

2009-09-09 11:07:45

9 września 2009 11:07 | ID: 48939

pewnie, że jest... można też nie kusić losu i nie dawać dziecku pieniędzy. albo zamknąć sklepik, lub wymyślić jakieś bony czy płatność dla najmłodszych w formie bezgotówkowej. ale najważniejsze by tych najmłodszych ktoś na przerwach pilnował. a wobec wyłudzaczy trzeba wyciągnąć konsekwencje.
naiwna wiara że uczciwość coś znaczy
6
aśka r

Zarejestrowany: 31-03-2009 15:19 . Posty: 3249

2009-09-09 11:20:52

9 września 2009 11:20 | ID: 48946

Trzeba trzymać rękę n pulsie. Ja np nigdy nie bałam się o Anię, że jej coś zrobią, ponieważ ona jest taka, że nie da sobie w kaszę dmuchać i wręcz gotowa jest rozpętać rzecią wojnę swiatową niż dać się komuś źle potraktować. Ale niestety pomyliłam się nie tyle co do możliwości Ani ile co do możliwości innych dzieci. Mianowicie zaczęli ją wyzywać odsuwać się mówiąc że ma AIDS, bo co roku wysypuje ją łuszczyca. Ale proszę mi wierzyć pani wychowawczyni jest super i do końca życia będę jej wdzięczna za reakcję, ponieważ błyskawicznie ucięła tą sprawę między dziećmi i oznajmiła rodzicom że jak takie rzeczy będą się powtarzać to nie zawacha się nawet wezwać policji i od tamtej pory jest nieźle, pomijając jakieś drobne sytuacje, ale moja Ania nie jest bezkonfliktowa więc nie da się tego wyeliminować całkiem. Jeżeli miałabym coś poradzić to dobrze żeby dzieci umiały w jakimś stopniu bronić się w takich sytuacjach i musi być przygotowane na to że takie rzeczy mogą mieć miejsce i nie bało się tego sygnalizować, bo jak raz się wystraszy to różnie może się skończyć dzieci potrafią być okrutne.
7
usunięty użytkownik

2009-09-09 11:24:16

9 września 2009 11:24 | ID: 48947

Mama tego chłopca planuje rozmowę z dyrektorem, ale boi się że każą małemu wskazać tych łobuzów. A ci się pewnie będą później chcieli zemścić. Błędne koło. Ale jedno jest pewne, tak tego nie można zostawić.
8
aśka r

Zarejestrowany: 31-03-2009 15:19 . Posty: 3249

2009-09-09 11:32:22

9 września 2009 11:32 | ID: 48949

Tu wszystko zależy jak dyrektorka się zachowa proszę mi wierzyć nie są rzeczy przyjemne ja też się bałam tej calej sytuacji, bo to było opisane w wielkim skrócie bo dochodziło do tego że buntowali dzieci w całej szkole przeciwko Ani a jak ktoś stanął w jej obronie to też mu się dostwało. Ania płakała mówiła że nie pójdzie do szkoły. Ale warto a kto ma bronić nasze dzieci jak nie my.
9
usunięty użytkownik

2009-09-09 12:50:56

9 września 2009 12:50 | ID: 48986

Masz rację Asiu, dziecięcy świat - na pozór prosty - czasami jest jednak bardzo skomplikowany. Wyobrażam sobie, jakim strasznym uczuciem jest nietolerancja ze strony rówieśników i poczucie odrzucenia. Najważniejsze, że dzięki Twojej interwencji wszystko udało się pozytywnie załatwić. Do pani dyrektorki z naszej szkoły mam uczucia mieszane, ale miejmy nadzieję że w tym przypadku zachowa się z wyczuciem i pomoże, zamiast pogorszyć sprawę.
10
Bartt

Zarejestrowany: 06-05-2009 22:23 . Posty: 5452

2009-09-09 13:23:32

9 września 2009 13:23 | ID: 49004

Nauczyciel nie musi wszystkiego widzieć na przerwach - fakt, ma dyżur, ale kto zna szkolne realia, ten wie, że nie zawsze dostrzeże się to wszystko, co wymaga interwencji. Dlatego dobrze, jeśli takie wypadki od razu zgłasza się do wychowawcy i dyrektora szkoły. Bo później są sytuacje, gdy dyrekcja dowiaduje się, że w jej szkole ma miejsce taki proceder od dłuższego czasu, na dużą skalę, ale żadne z rodziców nie poinformowało nauczycieli w porę... a patologię trzeba zdusić w zarodku.
Polityczna poprawność wyżera mózg!!
11
mama Iwonka

Zarejestrowany: 17-07-2009 18:30 . Posty: 337

2009-09-09 13:23:56

9 września 2009 13:23 | ID: 49005

oj, ja już jestem w strachu co będzie jak mój Piotruś pójdzie do szkoły za rok. Na pewno będzie mu ciężko, bo nie dość że ma rude włosy to jeszcze zaczął ostatnio się jąkać. Pracujemy nad nim z logopedą , ale koloru włosów mu nie zmienię. A pamiętam jak ciężko miał w szkole mój brat który też jest rudy. Często przychodził ze szkoły z płaczem, bo dzieci mu dokuczały. Ech szkoda gadać...
12
usunięty użytkownik

2009-09-09 13:26:58

9 września 2009 13:26 | ID: 49006

Ja chodząc do mojej podstawówki czułam się bezpiecznie i tak z pewnością było. Po kilku latach po jej skończeniu okazało się, że można tam bez większych problemów kupić narkotyki, dzieci grożą sobie smsami (po skargach u dyrektorki było jeszcze gorzej), wymuszały haracze..... Byłam w wielkim szoku, zwłaszcza, że nie jest to duża szkoła.
P.S. Dowiedziałam się tego od moich młodszych kuzynek chodzących tam jeszcze.
13
Stokrotka

Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58 . Posty: 66136

2009-09-09 21:06:35

9 września 2009 21:06 | ID: 49169

Aż ciarki po plecach chodzą jak o tym myślę i jak mają sobie dawać radę te nasze dzieciaki! A droga do domu, też bywa nie zawsze bywa bezpieczna!
14
gabi112233

Zarejestrowany: 11-07-2009 22:04 . Posty: 62

2009-09-16 23:21:41

16 września 2009 23:21 | ID: 51403

Byłam nauczycielką. Widywałam różne sytuacje. Opisane przez panią zdarzenie wcale mnie nie dziwi, jeśli chodzi o zachowanie uczniów. Ja pracowałam w małej wiejskiej szkole, gdzie na małym korytarzyku dyżurowało 2 lub 3 nauczycieli (w zależności od godziny). Oczywiście zachowanie 100% bezpieczeństwa nie było możliwe, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto kogoś popchnie lub uderzy. I są to ułamki sekundy. Ale zachowanie przy sklepiku było kontrolowane zarówno przez dyżurujących nauczucieli jak i przez sprzedających tam uczniów. Jestem pewna, że gdyby osoba sprzedająca była świadkiem takiego zdarzenia, na pewno powiedziałaby o tym nauczycielowi. Jest jednak jeden problem, którego i ja doświadczyłam. Jeżeli mam 5 lekcji i pomiędzy tymi lekcjami mam dyżury, a zechcę skorzystać z ubikacji, co mam zrobić? Nie mam przez kilka godzin ani MINUTY przerwy. Proszę o pomoc jedną z nauczycielek - nie ma czasu. Proszę woźną o zastąpienie na chwilę - nie może. Co wtedy? Nauczyciel nie może ot tak sobie wyjść z lekcji. Ale skoro jest taka potrzeba? A jeśli wtedy na lekcji stanie się komuś krzywda? Rodzice nie znają pracy nauczycieli od środka. Nie wiedzą, jak się poświęcają, żeby zapewnić bezpieczeństwo, ale nie zawsze się da. I nie jest to wina pracowników szkoły, tylko samych uczniów i ich rodziców, którzy wychowują ich poprzez niańki i babcie a sami siedzą w pracy i robią karierę.
15
gabi112233

Zarejestrowany: 11-07-2009 22:04 . Posty: 62

2009-09-16 23:24:57

16 września 2009 23:24 | ID: 51404

Jeszcze chciałabym pochwalić panią dyrektor, która na każdej konferencji poruszała sprawę bezpieczeństwa uczniów i wprowadzała różne udogodnienia (bądź też nie dla niektórych) żeby zapewnić młodszym klasom maximum bezpieczeństwa.
16
aśka r

Zarejestrowany: 31-03-2009 15:19 . Posty: 3249

2009-09-17 07:53:20

17 września 2009 07:53 | ID: 51415

Ja akurat nie zwalam winy na nauczycieli w sensie że mają wychowywać nasze dzieci, nawet wręcz przeciwnie uważam że w sytuacji którą wcześniej opisałam uważam że pani wychowawczyni stanęła na wysokości zadana i zrobiła bardzo dużo w sprawie mojej córki i teraz jestem spokojna i wiem że nie pozwoli już na takie zachowania. Akurat ja wiem bardzo dobrze jak wygląda praca nauczycieli od środka ponieważ mam dwie siostry które są nauczycielkami jedna w szkole średniej a druga w podstawówce. I wiem również że Wasza praca nie kończy się po wyjściu ze szkoły. Ale jednak kiedyś jak moja córka chodziła do innej szkoły spotkałam się z sytuacją kiedy nauczycielka zamiast wezwać mnie na normalną rozmowę w cztery oczy urządziła mi istne piekło przy innych rodzicach na wywiadówce i wróciłam do domu z płaczem tymbardziej że wiedziała że jestem sama z córką i że mam z nią problemy a poza tym niestety miałam taką pracę że nie mogłam sobie wyjść kiedy pani sobie tego zażyczyła. Miałam pracę na zmiany i nie było możliwości żebym sobie wyszła i zostawiła stanowisko opuszczone, bo nie było komu mnie zastąpić a i tak jak tylko pani zadzwoniła zjawiałam się w szkole jak to było możliwe. Dzisiaj jest inna sytuacja, bo jestem na wychowawczym ale kiedyś będę musiala wrócić do pracy i nie wiem jak to będzie. Niestety jakoś na emeryturę muszę sobie zapracować i tu nie chodzi o robienie kariery.
17
gabi112233

Zarejestrowany: 11-07-2009 22:04 . Posty: 62

2009-09-17 21:49:23

17 września 2009 21:49 | ID: 51960

Zgadzam się z panią, że nie w każdym przypadku winni są rodzice, ale jest wiele takich. Jeśli chodzi o rozmowy na temat ucznia z rodzicem, to jeżeli są jakieś problemy to kategorycznie nie powinno się to odbywać w obecności innych rodziców. Nauczyciel popełnił duży błąd, ponieważ problem z uczniem należy rozwiązać poprzez rozmowę i dążenie do poprawy zachowania razem z rodzicami, indywidualnie, a nie szkalować zachowanie przy innych. Najważniejsza jest współpraca. Gorzej, jeśli rodzic nie chce bądź go to nie obchodzi co robi jego dziecko, wtedy dochodzi do problemu.
18
usunięty użytkownik

2009-09-17 22:03:01

17 września 2009 22:03 | ID: 51968

gabi112233 napisał 2009-09-16 23:21:41
Byłam nauczycielką. Widywałam różne sytuacje. Opisane przez panią zdarzenie wcale mnie nie dziwi, jeśli chodzi o zachowanie uczniów. Ja pracowałam w małej wiejskiej szkole, gdzie na małym korytarzyku dyżurowało 2 lub 3 nauczycieli (w zależności od godziny). Oczywiście zachowanie 100% bezpieczeństwa nie było możliwe, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto kogoś popchnie lub uderzy. I są to ułamki sekundy. Ale zachowanie przy sklepiku było kontrolowane zarówno przez dyżurujących nauczucieli jak i przez sprzedających tam uczniów. Jestem pewna, że gdyby osoba sprzedająca była świadkiem takiego zdarzenia, na pewno powiedziałaby o tym nauczycielowi. Jest jednak jeden problem, którego i ja doświadczyłam. Jeżeli mam 5 lekcji i pomiędzy tymi lekcjami mam dyżury, a zechcę skorzystać z ubikacji, co mam zrobić? Nie mam przez kilka godzin ani MINUTY przerwy. Proszę o pomoc jedną z nauczycielek - nie ma czasu. Proszę woźną o zastąpienie na chwilę - nie może. Co wtedy? Nauczyciel nie może ot tak sobie wyjść z lekcji. Ale skoro jest taka potrzeba? A jeśli wtedy na lekcji stanie się komuś krzywda? Rodzice nie znają pracy nauczycieli od środka. Nie wiedzą, jak się poświęcają, żeby zapewnić bezpieczeństwo, ale nie zawsze się da. I nie jest to wina pracowników szkoły, tylko samych uczniów i ich rodziców, którzy wychowują ich poprzez niańki i babcie a sami siedzą w pracy i robią karierę.
Każdy kij ma dwa końce, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Prawda stara jak świat. Zgadzam się, że czasem nie sposób dopilnować wszystkiego. Kwestie wychowania też nie są bez znaczenia. Nie wyobrażam sobie mojego syna za kilka lat, wyłudzającego pieniądze od młodszych dzieci. Mam nadzieję, że uda mi się wychować go na porządnego człowieka. Pomimo tego, że pracuję i zamierzam pracować, a wychowanie mojego dziecka na kilka godzin dziennie powierzyłam przedszkolu. Wcześniej podczas mojej nieobecności w domu synkiem zajmowała się babcia, która na szczęście też patologią nie jest. Jeśli ktoś może sobie pozwolić na siedzenie w domu i wychowywanie dzieci do lat 15 - szczerze podziwiam i może nawet trochę zazdroszczę. Póki co pracuję, żeby mieć pieniądze na normalne życie dla nas i syna. Nie chcę żeby kiedyś zaczął kraść czy kombinować, bo w domu na wszystko brakowało.
19
aśka r

Zarejestrowany: 31-03-2009 15:19 . Posty: 3249

2009-09-18 07:22:32

18 września 2009 07:22 | ID: 51996

joasia napisał 2009-09-17 22:03:01
Każdy kij ma dwa końce, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Prawda stara jak świat. Zgadzam się, że czasem nie sposób dopilnować wszystkiego. Kwestie wychowania też nie są bez znaczenia. Nie wyobrażam sobie mojego syna za kilka lat, wyłudzającego pieniądze od młodszych dzieci. Mam nadzieję, że uda mi się wychować go na porządnego człowieka. Pomimo tego, że pracuję i zamierzam pracować, a wychowanie mojego dziecka na kilka godzin dziennie powierzyłam przedszkolu. Wcześniej podczas mojej nieobecności w domu synkiem zajmowała się babcia, która na szczęście też patologią nie jest. Jeśli ktoś może sobie pozwolić na siedzenie w domu i wychowywanie dzieci do lat 15 - szczerze podziwiam i może nawet trochę zazdroszczę. Póki co pracuję, żeby mieć pieniądze na normalne życie dla nas i syna. Nie chcę żeby kiedyś zaczął kraść czy kombinować, bo w domu na wszystko brakowało.
Widzisz Joasiu problem jest też trochę bardziej skomplikowany tak jak napisała Gabi przy wychowywaniu dzieci w wieku szkolnym bardzo ważna jest współpraca rodziców z nauczycielem i tu nie można mówić że tylko szkoła jest odpowiedzialna za ich wychowanie albo że tylko rodziców to jest wina a także co prawda bardzo ważne jest to czego dziecko jest nauczone wcześniej w domu. Ale niestety też bardzo duże znaczenie ma grupa rówieśników. Poczytaj wcześniejszych moich wypowiedzi i zobaczysz jakie dzieci potrafią być okrutne i obawiam że może być problem jak zacznie się coś takiego ponieważ Twój synek kiedyś może stanąć przed dylematem czy przyłączyć się do grupy która znęca się albo nie i wtedy narazić się na bardzo dotkliwe dokuczanie. Myślisz że dzieci które dokuczały mojej córce wyniosły to z domu? Oczywiście że nie wszystkie. A co gorsza jak dzieci chcą przystosować się do grupy żeby mu nie dokuczali to nikomu dorosłemu o tym nie powie bo się wstydzi albo boi. I tu jak dorośli nie zareagują w miarę wcześnie to może skończyć się nie ciekawie.
20
usunięty użytkownik

2009-09-18 09:04:24

18 września 2009 09:04 | ID: 52058

Rozumiem Cię Asiu i zgadzam się z Tobą w 100 procentach. Nie podobało mi się tylko to, co napisała w pewnym momencie gabi, a mianowicie: "I nie jest to wina pracowników szkoły, tylko samych uczniów i ich rodziców, którzy wychowują ich poprzez niańki i babcie a sami siedzą w pracy i robią karierę". Myślę, że poprzez kontakt z babcią jeszcze się żadnym dzieciom krzywda nie stała. To, że ktoś pracuje i zatrudnia opiekunkę czy korzysta z pomocy babci, nie oznacza że nie bierze udziału w procesie wychowania własnych dzieci. A jeśli się mylę, to ogromna większość kobiet w Polsce to wyrodne matki, ponieważ zdecydowały się pójść do pracy.

<- 1 2 ->

Mój adres e-mail
Hasło
Zapamiętaj mnie	Zaznacz jeśli chcesz logować się automatycznie

Przemoc w szkole - Forum

Wątek: Przemoc w szkole