Witam, jestem w oczekiwaniu na spotkanie ze specjalistami ale piszę bo sprawa bardo mnie niepokoi i chciałabym o tym porozmawiać z rodzicami borykającymi się z podobnymi problememi. Mianowicie jestem mamą 8 i 6 latka (oboje z grudnia więc jeszcze nie skończyli 8 i 6 lat). Dwóch chłopaków w podobnym wieku. W domu funkcjonujemy jako normalna kochająca się rodzina, nie widzę żadnch problemów, z mężem się świetnie dogadujemy, poświęcamy dużo czasu dzieciom a chłopaki są ze sobą bardzo związane -kochają się i lubią wspólnie spędzać czas. Czasami jak to chłopcy się posprzeczają ale generalnie wszystko gra. Młodszy syn (bo o niego chodzi) jest bardzo zaatrzony w starsze rodzeńctwo bardzo kocha swojego starszego brata -jest to jego idol, lubi wszystko to co on, jego kolegów, jego zabawy itp. Dla mnie to normalne bo też była młodszym rodzeństwem też o 2 lata i sama pamiętam że świad starszego brata jest niesłychanie ciekawy no i starsze towarzystwo - to był taki "awans społeczny". Dla moich dzieci obecnie sensnem istnienia jest zabawa z dziećmi-plac zabaw, wizyty w domach itp. W sezonie ciepłym całymi dniami jesteśmy na placu zabaw i bawią się ładnie i chętnie- normalnie młodszy syn nawiązuje relacje z chłopakami (najchętniej ze starszymi) bardzo stara się wkupić w ich zabawe, podporządkouje się wtedy wszystkim regułom gry aby tylko być przyjętym do zabawy. Młodszy syn jest dosyć niski jak na swój wiek a starszy bardzo wysoko- to sprawia że starsze towarszystwo w pierwszej chwili pozwala starszemu uczesniczyć w zabawie a młodszego odtrąca jako "malucha" - wówczas młodszy reaguje gniewem lub wręcz agresją. Jest zły że starszy się z nimi bawi a jemu nie pozwalają. Tłumaczę mu oczywiście że jest za mały żeby podszedł do swoich koleów w swoim wieku ale widzę już że jest niepocieszony. Jeżeli na plau nie ma tych "starych" to bez problemów bawi się z tymi młodszymi kolegami. W domu jak zapraszamy kolegów młodszego to bardzo ładnie się wspólnie bawią- młodszy najczęściej zawsze podporzątwouje się woli kolego co do zabawy ale nieraz stara się zachęcić kolegę do swojego pomysłu na zabawe. W domu potrafi i lubi bawić się na niby lub w odgrywanie roli np. udaj,ą że jadą autem którego nie ma, skręcają, mają stłuczkę itp. Bawią się w sklep, w lekarza, w policjanta itp. Kiedy się uderzę pociesza mnie- całuje w uderzone miejśce, mówi że przestanie boleć i żebym przykleiła plasterek. Pocviesza mnie kiedy we wspólnej grze planszowej coś mi źle pójdzie-"nie martw się mamo jeszcze ci się uda albo oddaje mi swoje punkty żeby mi smutno nie było". Jak brak go grzecznie poprosi to zawsze się podzieli zabawką. Jest emcjonalnie związany z najbliższą rodzną i dziadkami. Lubi nowe sytuacje, wycieczki, przygody bo lubimy aktywnie spedzać czas. Nie ma i nigdy nie miał żadnych rytuaów, sztywnego rytmu dnia, ulubionych zabawek, tematów, zachowań, tików itp. Lubi czytać książeczki o różnej tematyce. Jest bardzo mądrym chłopcem, dużo zapamiętuje z przeczytanych książeczek w ogóle bardzo dużo czytamy dzieciom i puszczamy audiobooki- chętnie słuchają. Kiedy starszy uczył się czytać i młodszy zaczął się pytać o literki i teraz składa wyrazy po literkach-nie sylabami-lubi to ale tylko krótki wers. NIe lubi małej motoryki- to jego słaby punkt ale ćwiczymy rączki i jest lepiej z rysowaniem. Załął mówić pierwsze słowa po 2 r.ż. dłucho odstawał z mową od rówieśników ale obecnie mówi bardzo ładnie ale jak dziecko w jego wieku-bez formalnej formy. Bardzo szybko zaczął rachkować, chodzić, biegać- w ogóle jest BARDZO żywym dzieciem ale z roku na rok widzę że trochę spowalnia. Potrafi wysiedzieć w kinie na bajce czy słuchać audiobooka. W wieku 5,5 lat nauczył się jazdy na rowerze. Wydaje mi się że wyczówa moje nastroje- kiedy jestem zła na niego, obrażona i nie patrze mu w oczy to widzi to i dąży do pogodzenia się.
Ale z czm jest problem. Poszedł do przedszkola przed 3 r.ż i od początku są skargi. Nie słucha kompletnie nauczycieli, wdaje się w bójki, nie chce pracować na zajeciach. Teraz poszedł do zerówki i problem się nasilił. Przeszedł do zerówki z z 4 innymi kolegami z przedszkoła -wszyscy nazywani "królami łobuzów". Znam te dzieci i ich rodziców normalne rodzin ale idzę że Ci chłopcy i mój syn dążą do brojenia i to po całosci. Ciągnie ich do siebie. Wśród nich jest leider -Jasiek. Dla mojego syna kolga Jasiek jest TOTALNYM idolem, wzorem do naśladowania, guru. A Jan wykorzystuje to i podpuszcza mojego syna po czym sam się wycofuje z pajacowania a wszystko zgarnia mój syn. Widzę to i zgłaszają mi to nauczyciele. To co jest najgorsze to to że pozostali chłopcy po ostrej pacyfikacji nauczycieli uspokajają się a mój syn NIE. On w góle nie patrzy na reakcje nauczycieli podszas pajacowania bo jego interesuje tylko reakcja Jana. Dużo z nim rozmawiamy i tłumaczmy to ale sytuacja się nie zmiania. Widzę po moim synie że jest przez wszystkich raktowany jako en kozioł ofiarny-dzieci i nauczyciele. Widzę też że bardzo poszukuje akceptacji w grupie, jest niedowartościowany i nie wiem z czego to wynika. Nie chce wcale zbłysnąć inteligencja tylko głupimi tekstami lub zachowaniem. No i to że w ogóle nie reaguje na polecenia nauczyciela. Dodam że przebadałam do na SI(integracja sensoryczna) i wstępnie wiem że trzeba coś wyszło ale czekam jeszcze na omówienie opinii. Jest żywym dzieckiem często zdarza mu si,e na kogoś wpaść, stanąć na nogę, rękę, szturchnąć w biegu-nie zwraca na to szczególnej uwagi. Z tego powodu na podwurku bywają spięcia z dziećmi. Lubi też burzyć konstrukcje z klocków lub zamki z piasku oraz wchodzić w kałurze- ja to odbieram jako pokuse nie do opanowania dla niego. To też wkurza dzieci. Widzę w jego relacjach z dziećmi że usilnie dąży do akceptacji i wspólnej zabawy-to dla niego bardzo ważne. W przedszkolu i zerówce nie jest zainteresowany zabawa ze spokojnymi dziećmi- ciągnie go do łobuzów lub może liderów grupy. Reaguje agresją na odtrącenie z zabawy. Teraz te problemy się nasiliły i nauczyciele zasugerowali badanie na aspargera. Umówiłam już wizytę ale przyznam, że wiele rzeczy mi nie pasuje. Nie wiem czy ten problem z brakiem posłuszeństwa wobec obcych ludzi może wynikać z aspargera. Dodam że ja w domu jestem bardzo stanowacza i dzieci wiedzą że ze mną nie wygrają- jak powiem tak ma być, męża nie zawsze się słuchają. Wydaje mi się że w ogóle to chłopaki (strszy i młodszy) potrafią wyczuć u kogo mogą sobie pozwolić na więcej bo w relacjach z dziadami też wiedzą do kogo można więcej. Jestem batdzo zaniepokojona tą sytuacja w szkole bo dla mnie jest nie do przyjęcia. Syn jest taki niegrzeczy że wieloletni nauczyciele mówią że "takiego jeszcze nie widzieli", że coś jest nie tak. Nauczciele mówią że potrafi się bawić z dziećmi ale widzą że często też jest "z boku" grupy. Ja słyszę jak dzieci o nim mówią źle i on też to słyszy więc nie dziwi mnie że jest "niepewny" swojej pozycji w grupie. Mówie mu że jak ktoś mu dokucza lub mówi coś niemiłego yo żeby zgłaszał to Pani ale nigdy tego nie robi. Bardzo martwi mnie ten brak chamulców u niego i to że mimo jak się pobije z Jankiem to i tak mówi że go lubi, że jest fajny i super- o co chodzi? Czy jest jeszcze niedojrzały emocjonalnie (jest z grudnia więc w sumie jest o wiele młodszy od reszty)? Czy jest społecznie opóźniony? A może jednak Asparger?