Witajcie,
Piszę ponieważ od długiego czasu, mam problem z dzieckiem mojej partnerki, ma 9 lat.
Zachowuję się w sposób według mnie niedopuszczalny, wręcz niezdrowy jak na swój wiek
( wyprowadźcie mnie proszę z błędu jęśli się myle, proszę o radę.)
Dziecko zna mnie już dwa lata, od ponad 1,5roku mieszkam z moją partnerką oraz jej pociechą.
Problem o ktorym chce napisać leży w zachowaniu dziecka, uważam że jest bardzo rozpieszczone, aż do stopnia zepsucia.
Chodzi mi głownie o zachowanie dziecka w postaci odzywek, zachowań, i zwyczajnym b. nie miłym zachowaniu.
Na początku miałem super kontakty z dzieckiem, bawiliśmy się, razem spacerowaliśmy, było po prostu cudnie, dziecko mnie w pełni zaakceptowało, chciało spędzać że mna czas. Jednak z czasem zaczeło mi coraz częsciej wspominać o swoim ojcu- który to widział się z dzieckiem od 7 lat ze 5 razy, który praktycznie nie dzwoni, nieinteresuję się, nie dzwoni nawet na święta, na urodziny dziecka.
( nie miałem pojęcia że taki człowiek jest tak mocno zakorzeniony w ''głowie'' dziecka)
Zdarzało się również że opowiadała mi o byłym moim partnerki, nie ojcu dziecka, ale mężczyźnie z poprzedniego związku który z nimi również mieszkał.
Nie raz czy dwa, ale więcej razy, dziecko opowiadało mi że nie znany jest mi prawdziwy powód rozstania mamy z tym facetem, co mnie generalnie szokuję że dziecko wówczas 8 letnie porusza ze mną taki temat, mówiąc ''Ty nic nie wiesz, było inaczej''- Rozumiem że może wynikać to z zaufania do mnie, ale nie rozumiem, w jakim celu, mi o tym opowiada... I daję to bardzo do myślenia.
Zdaje sobie sprawę że inne zachowanie dziecka może być spowodowane kłotniami po między nami których 9 latka była świadkiem, ktorę często są spowodowane jej zachowaniem. Jednak co CHCE PODKREŚLIĆ dziecko zachowywało się bardzo niezrozumiale dla mnie już dużo wcześniej, aniżeli po kłotniach moich z jej mamą.
Na chwilę obecną przepraszam za sformuowanie ale 9 latka jest wręcz bezczelna, potrafi trzymając prezent ode mnie w ręku, powiedzieć zupełnie poważnie, z bardzo niemiła miną, że jestem brzydki, do tego gruby i mam grubą dupę.
( przepraszam za sformuowania, niektórych może to śmieszyć, ale chcę lojalnie opisać mój problem)
Podczas gdy np. mam kaszel mówi do mnie niejednorotnie wulgarnie '' niezżygaj się''
Zaczeła bardzo kłamać i robi to patrząc prosto w oczy, np. że pokazywała jakie ma zadanie domowe do wykonania a dobrze wie że tego nie zrobiła.
Momentami bez powodu robi miny i patrzy na mnie wzrokiem jakbym zrobił jej jakąś wielką krzywdę, zadaje dziecku pytanie o co chodzi, odpowiada nie ładnym tonem że o nic, momentami nawet jej matka zastanawia się o co chodzi.
Dziecko potrafi chodzić za mną jak cień patrzy się na mnie takim trupim wzrokiem, pytam kilkanascie razy o co chodzi, bez odpowiedzi chodzi dalej za mną i patrzy na mnie, jest bardzo złośliwa.
Jakiś czas temu powtarzała że jak będzie miała rodzeństwo to nie ja będę ojcem jej rodzeństwa, a jej tata.
Że jej rodzeństwo będzie podobne do jej ojca, nie do mnie.
Jednocześnie w tym wszystkim paradoskalnie, dziecko przytula się do mnie czasem, mówi mi że kocha, ale np. dnia następnego patrzy na mnie bardzo wrogo.
Ponadto mam takie wrażenie że 9 latce się mieszają takie podstawy relacji międzyludzkich-w dniu moich urodzin była b. niemiła, naburmuszona, zapytałem co się dzieję, usiłowałem porozmawiać i w odpowiedzi usłyszałem że jest taka bo nie dostała ode mnie dziś kwiatka wraz z mamą. (??????)
Podas naszych wakacji, nie chciała robić nam zdjeć, nie chciała zdjęć ze mną motywując to tym iż nie jestem jej tatą, powtarzała to często, mówi że mi nie ufa bo nie jestem jej tatą- wyobraźcie sobie jak wyglądały wspólne wakacje...
( ojciec dziecka od 7 lat widział się z dzieckiem max 5 razy....... a dziecko mówi mi że nie ufa mi bo nie jestem jej tatą)
Dziecko potrafi na ulicy zaczepiać przechodniów, przedrzeźnia ludzi, i robi to głosno z premedytacją, nie zdarzyło się to raz czy dwa.
dodam że jest to dziewczynka, nie jakiś rojber chłopiec, obawiam się co może być za kilka lat.
Było wiele rozmów z dzieckiem, mówi że mnie lubi, mówi że chce żebym z nimi mieszkał, jakiś czas temu nie było mnie około 4 dni w domu, powiedziła mi na ucho że nie chce żebym wyjeżdzał na tak długo.
Nic z tego wszystkiego nie rozumiem, ale na tle tego wszsytkiego, a jest tego wiele więcej rodzi się we mnie uczucie czy odczucie niechęci do dziecka. Słyszę bardzo przykre rzeczy, a najbardziej irytujące jest to jak dziecko trzyma w ręku prezent ode mnie który kupiłem jej 15 minut wcześniej, i mówi bardzo przykre rzeczy, mając przy tym bardzo nie miły, taki wręcz paskudny wyraz twarzy.
Proszę Was o rady, jestem wręcz przerażony tym w jaki sposób dziecko się odzywa, niestety na wspólny front z matką dziecką czesto nie mogę liczyć.