Osobiście mnie to nie dotyczy ale uważam, że to dobra zmiana. Mówię to z wieloletniej praktyki w szkole i w życiu. Ja byłam ostatnim rocznikiem z klasą VII. Liceum było 4-letnie. Poziom nauki w LO był bardzo wysoki, były egzaminy wstępne i przyjmowano z 4 i 5 z tego egzaminu. Świadectwo VII klasy nie liczyło się. I dobrze, bo wiadomo jak jest w szkole. Nie zawsze ocena (niezależnie czy dobra czu słaba) odzwierciedla wiedzę ucznia.
W pracy "przechodziłam" szkołę ośmioklasową. Była lepsza od poprzedniej, bo trwała o rok dłużej , a wiadomo że nauka się rozwija i więcej trzeba opanować. Do średniej też były egzaminy wstępne.
Szkołę VI klasową przechodziłam jako nauczyciel i matka. Wiedza absolwenta była w miarę odpowiednia dla 11-12 latka. Natomiast gimnazjum, wg mnie, to katastrofa. Mój syn wiedzy, którą zdobył w podstawówce nie rozwinął ani nie poszerzył w gimnazjum. Najpierw była powtórka (ok.pół roku), bo trzeba było wyrównać poziom uczniów, przynajmniej w danej klasie (a były 4 równorzędne),. Następnie ok. roku jakaś nowa wiedza i w ostatnim roku powtórki do testów: najpierw próbny egzamin w kwietniu pąństwowy. Po egzaminach wiadomo jak jest-luz. Syn kompletnie się nie rozwinął, tylko jeden przedmiot go zainteresował (i dobra nauczcielka)-biologia.
Liceum podobnie. Ponieważ wybrał profli biologiczno-chemiczny, inne przedmioty leżały. Nie pisali, żadnych wypracowań na j.pol. (a syn miał talent literacki-pisał opowiadania, teksty do kabaretu). Z historii gdy go o coś zapytałam z dziejów Polski-oni tego nie przerabiali. Przedmioty ścisłe też leżały szczególnie fizyka.
O przejściu 11-12 latka do innej szkoły nie będę się rozpisywać. Kto ma dzieci ten wie, jak trudno się dziecku odnaleźć. Dlatego uważam, że powrót do VIII klasowej szkoły podstawowej i dalej zawodówka albo średnia to dobry pomysł. Ciekawe też czy wrócą egzaminy wstępne na kolejne etapy nauki.