W szoku jestem głębokim, nigdy wcześniej się to nie zdarzało. Był czasami niegrzeczny, czy marudny, jak każde dziecko. Ale to, czego doświadczyłam wczoraj i dzisiaj, przechodzi ludzkie pojęcie :( Coś jest nie po jego myśli - zaczyna płakać, drzeć się, rzucać wszystkim, co ma pod ręką, do tego rzuca się na mnie z rękami i nogami, bije kopie ze wszystkich sił. Staram się jakoś nad nim panować ale dziś nie wytrzymałam i dałam klapsa, po tym jak rzucił w psa swoim stołeczkiem - a zaczęło się od tego, że to on chciał otworzyć drzwi, gdy wracaliśmy ze spaceru z psem. Po tym jak mu przyłożyłam, wyszłam do kuchni i się popłakałam :( Przyszedł za mną do kuchni, zobaczył, że płaczę, uspokoił się, przytulił mnie i przeprosił. Powiedział, żebym nie płakała, że przeprasza, że był niegrzeczny. Po chwili, zobaczył, że nalewm sobie sok jabłkowy, znów się zaczęło - przewrócił taboret, bo on też chce soku. Rany, co ja mam robić? Przerażona jestem :((( Dodam, że jesteśmy normalną, spokojną rodziną, nigdy w życiu nie kłóciliśmy się z Mężem przy nim :( Poradźcie coś, jak sobie radzić z takim zachowaniem?