Asiula! Dziwne są Twoje wypowiedzi. Piszesz, ze masz kłopoty z synem. Ale jeśli któraś z nas je potwierdza, to wtedy wybielasz albo syna albo siebie. A więc albo masz te kłopoty albo nie? Ja uważam, ze bardzo go rozpuściłaś. I teraz już jest trudno go okiełznać. A będzie jeszcze trudniej. Nie osiągniesz tego zakazując mu wielu rzeczy i zamykając się w sypialni "aby ochłonąć". On wówczas będzie czuł się zostawiony samemu sobie ze swoimi problemami. bo że już je ma to to fakt.
Myślę, ze powinnaś z nim rozmawiać i rozmawiać o jego zachowaniu. Ale spokojnie i nie na zasadzie" jaki jesteś zły a inni tacy grzeczni". A poza tym nic na dziecko nie działa lepiej jak dobry przykład. Możesz mówić tysiąc razy a jak będziesz postępować wbrew temu co mówisz, to ono i tak nie będzie Ciebie słuchać. A jeszcze do tego dochodzi konsekwencja w postępowaniu. Jeżeli Ty sama pod jego naciskiem łamiesz ustalone przez siebie zasady, to on nie będzie Ciebie słuchać nigdy, a tym bardziej jak będzie dorastał.
Tak jak sama stwierdziłaś, to jest jeszcze dziecko. I możesz jego jeszcze ukształtować. Bo za rok albo kilka lat będzie już za późno.
Nie gniewaj się za ostre słowa , ale ja mam doświadczenie. Wychowałam dwoje dzieci, pomagam wychowywać dwie wnuczki. Opiekowałam się czwórką obcych dzieci. Więc można polegać na moim zdaniu.
A u Was widzę symptomy poważnych problemów.