Mama Julki (2012-02-23 09:20:24)
Do porodu zostały mi ok. 2 miesiące. Próbuję więc powoli przygotowywać Julkę na to, że będę musiała pójść do szpitala - w najlepszym wypadku na 2 dni. Niestety na razie efektem rozmów są łzy i stwierdzenie, że lekarz ma przyjechać do nas do domu...
Problemem jest nie tylko mój pobyt w szpitalu, ale nawet fakt, że tata musi mnie tam zawieźć. Julka twierdzi, że ona poczeka, ale w samochodzie...
Nam z kolei zależy na wspólnym porodzie i na ten czas Julią miałaby zaopiekować się babcia, z którą jeszcze niedawno bardzo chętnie zostawała i wręcz nie chciała wracać do domu z takich wizyt...
Nie wiem, co robić?
Niepotrzebnie zagłębiasz się w szczegóły - moje zdanie
Samo słowo szpital wywołuje negatywne skojarzenia, małe dziecko nie ogarnia też czym się różnią dwa dni od dwóch miesięcy - abstrakcja
Poród rodzinny = oboje rodzice mnie zostawiają. Spróbuj zmienić to na skojarzenie krótkiej wyprowadzki z jakimś świętowaniem u babci.
Czekanie w samochodzie daje Jej poczucie panowania nad sytuacją. U nas było tak, że mój brat musiał trzymać klucze od domu, gdy rodzice szli do komunii - wiedział, że bez nich z kościoła nie wyjdą i czuł się bezpiecznie. Może jakiś gadżet Jej zostawcie na ten czas, taki do zwrotu po waszym powrocie
Gdy rodził się mój brat, byłam prawie co do dnia w wieku Julii. Zostałam w domu z Tatą, Mamę zabrała karetka i to raniutko, więc ja spałam. Nie pamiętam, by mnie ktoś przygotowywał na rozłąkę, choć wiedziałam, że w brzuszku jest mój Braciszek. Rodzice się nie cackali Na pytanie, gdzie jest Mama, usłyszałam, że urodziła Marka i że odwiedzimy Ją póżniej. Nawet nie można było wejść na salę, tylko Tata napisał liścik, a Mama napisała do nas.
Córeczka płacze, bo sobie różne rzeczy wyobraża. Przejdzie Jej (po porodzie), nie przejmuj się za bardzo
Szczęśliwego rozwiązania!