Witam serdecznie, przed chwila sie zarejestrowalam na tym forum, wiec jezeli powiele temat, to przepraszam i prosze o ew. link do wczesniejszego takiego tematu.
Moze kilka slow o mnie.
Mam 27lat, mieszkam w Niemczech, mam przy boku swojego mezczyzne od 7 lat. Mamy wspaniala coreczke, ktora ma 4,5roku. Jeszcze rok temu nie przypuszczalam, ze kiedykolwiek zechce miec dziecko. Do dzisiaj pamietam swoj ciezki 16h porod, ktory zakonczyl sie i tak cc. Jakos nie ciagnelo mnie do dziecka, pieluch itp. Nawet kiedys mialam na tyle glupie mysli, by chciec dac sie podwiazac...
Wynikalo to chyba glownie z tego, ze jeszcze rok temu mieszkalismy w PL, i ciezko bylo powiazac koniec z koncem. Rok temu zdecydowalismy sie na wyjazd do Niemiec. Fakt faktem, zycie tu, jak i mozliwosc ustabilizowania przyszlosci Naszego dziecka, sa nieporownywalne, do zycia, ktore prowadzilismy w PL.
1.5 roku temu zalozylam sobie spirale, by zapobiegla ponownej ciazy. Wszystko bylo okej, do czasu.. a dokladnie od jakis 4 mc, dzien w dzien rozmyslam o kolejnym dziecku. Moze to przez to, ze w koncu czlowieka by bylo stac na utrzymanie dwojki? a moze po prostu instynkt macierzynski daje o sobie znac.
Stalo sie to moja obsesja.. gdy widze niemowlaczki, mam lzy w oczach, czesto przegladam w sklepach, czy to wirtualnych, czy normalnych akcesoria dla dzieci, w tym takze wozki itp. Kiedys wchodzac do wieliego Hipermarketu bieglam na dzial z butami, czy tez torebkami, dzisiaj biegne na dzial dzieciecy..
Rozmawialam z moim mezem, ktory zreszta nie widzi nic przeciwko posiadania drugiej pociechy.
Kiedys sam wspominal o rodzenstwie dla Naszej coreczki, kiedys - kiedy to slowo "ciaza" wywolywala u mnie bezgraniczny strach.
Na dzien dzisiejszy jestem gotowa isc nawet jutro do ginekologa, by pozbyc sie spirali, i zaczac dzialac, ale..
No i wlasnie.. i moze to bedzie dziwne, ale mam obawy ze wzgledu na swoja coreczke.
Ok 2 lat temu wypersfadowalam Jej rodzenstwo totalnie z glowy.. za co na dzien dzisiejszy jest mi cholernie przykro.
Zadajac Jej pytanie teraz, w momencie, gdy tak bardzo pragne kolejnego malenstwa, pieluch, placzu, bezzebnego usmiechu, podnoszenia glowki, raczkowania, pierwszych zabkow/krokow.. - co mysli na temat rodzenstwa dla siebie, odpowiada, ze nie chce. Nie chce sie dzielic zabawkami, nie chce sie zajmowac, nie chce miec malego dziecka w domu. Chcialaby bym Jej urodzila siostrzyczke, ale taka od razu w Jej wieku, innego nie chce..
Ostatnio pytajac sie co by zrobila, jakby miala rodzenstwo, odpowiedziala "Stanelabym i zaczelabym glosno plakac!"
Mam takie pytanie.. Czy znacie Drodzy Rodzice jakies rady, wskazowki, jak rozpieszczonego jedynaka przekonac do rodzenstwa.
Nasza coreczka jest rozpieszczona fakt faktem, ale jest niesamowicie inteligentna, samodzielna, caly czas usmiechnieta.
Ale nie mam pomyslu w jaki sposob uswiadomic Jej, ze rodzenstwo jest fajne.
Jak widzicie roznice wieku miedzy rodzenstwem, ktora wynioslaby nie mniej nizeli ~6lat?
Sama mam siostre o tyle lat ode mnie starsza, i przykro to pisac, ale zzyte nie jestesmy..
Chec posiadania kolejnego dziecka, jest czyms, czego nie moge ubrac w zadne slowa.
Bo to nie jest chec, to nie jest potrzeba, to jest cos takiego, co sciska serce, nasyla lzy do oczu, cos, przez co, gdy o tym mysle, serce bije po tysiackroc. Cos, czego nie potrafie sie wyzbyc i cos, przez co przestaje umiec racjonalnie myslec.
Mysl o dziecku pojawia sie u mnie w przeciagu dnia kilkadziesiat razy.
W myslach mam wizje, jak przygotowujemy pokoik, w jakim bedzie kolorze? Czy to bedzie chlopak, czy dziewczynka... ale to wszystko stopuje mysl, czy nie skrzywdze swojej corki?
Moze to chore, ze pozwalam decydowac mojemu dziecku tak naprawde w sprawach bardziej doroslych, ale chcialabym by zapragnela rodzenstwa, by tak jak i ja, nie umiala sie doczekac pojawienia sie go itp.
Czy ktoras z Was takze miala taka sytuacje?
Jak z Nia sobie poradzilyscie?
Czy swojego jedynaka jedynie poinformowalyscie, ze bedzie mial/a rodzenstwo?
I jak zaopatrujecie sie na taka roznice wieku..
Wiadomo, po spirali moze nie udac mi sie od razu zauwazyc 2 kreseczek na tescie.. wiec te 6lat jest w przyblizeniu.
Moze byc takze i o wiele dluzej.. wtedy to juz w ogole bedzie chyba dzialac na niekorzysc rodzenstwa.. bo jak dla mnie to chyba zbyt duza roznica wieku, pogladow, zdan itp.
Z gory dziekuje za wszelkie informacje.
BB.