Myślę, że nazewnictwo narządów płciowych jest sporym problemem. W przypadku chłopców ,,penis" brzmi bardziej neutralnie niż ,,wagina" w przypadku dziewczynek. Sądzę, że to jest nawet problem społeczny, ponieważ przypuszczam, że dziecko posługując się poważnym nazewnictwem narządów płciowych wywoływałoby szok wśród otoczenia. Na początek można nazywać miejsca intymne dzieci w taki sposób w jaki wydaje się to prawidłowe i dostosowane do wieku dziecka. Z resztą we wczesnym okresie każdą częśc ciała dziecka nazywa się trochę inaczej niż w przypadku nastolatka. Trzeba Jednak Pamiętać, aby trzymać się pewnych zasad: brak właściwego określenia narządów płciowych dziecka może dawać sygnał dzieciom, że jest w nich coś dziwnego, niestosownego, o czym nie należy mówić. Skutkiem może byc brak odwagi czy potrzeby rozmawiania na intymne tematy z rodzicami. Nie należy śmiać się przy nazywaniu miejsc intymnych czy przenosić na dziecko swojego wstydu i zażenowania. A najważniejsze to trzeba rozmawiać z dzieckiem na temat seksualności, uświadomić je, że nikt nie może dotykać jego miejsc intymnych.Polecam książkę pt,, Jak rozmawiać z dziećmi o sprawach intymnych" Debra Haffner, w której autorka pomaga w kwestii problemu seksualności dzieci.