historia ,bardzo przykra -zwłaszcza ,że chodzi o tak małą istotę jak dziecko. Dom dziecka powinien wyznaczyć choć wolontariusza na takie zajęcie się dzieckiem -powinno leżeć to w kwesti opiekunów domu dziecka ,by Zosieńka miała opiekę. Pielęgniarki również powinny odrobinę zainteresowac się dzieckiem przecież składając przysięge wyrażają chęć niesienia pomocy dla chorych i potrzebujących . Leżąca ,tam dziewczynka powinna być pod okiem pielęgniarek zwłaszcza,że wiedzieli iż jest pod opieką instytucji i nie ma rodziców :(
dobrze ,ze choc inne mamy podjęły działania i uchyliły swoje serca na potrzeby dziewczynki -to się chwali .Dobrze ,że jeszcze w innych matkach budzi się cheć pomocy i zainteresowania ,takim pacientem .
postąpiła bym tak samo -leżąc na porodówce pomagałam dziewczynie po porodzie przez trzy dni -była wykończona ,czówałam wtedy i przy swojej córce i przy córce kobiety ,która lezała ze mną na sali -pielęgniarki wpadały zajrzeć ,ale na tym kończyła się ich pomoc . widziałam ,że słania się na nogach ,nie miała siły dźwignąc 3 kilowego dzidziulka ,jak zasnęła nie słyszała płaczu małej ,ale ja słyszałam i przewijałam ,jak brak było to ponosiłam -a nawet przystawiłam dziecko do jej piersi i budziłam ja by nakarmiła małą -miałam siłę na dwie istotki w naszej sali -nie mogłabym inaczej do tego podejść .nie mogła by w takiej kwesti godzić się na płacz dziecka z powodu niezaspokojenia podstawowych potrzeb kruszynki ,nie wiem co kieruje ludźmi ,że mają tak zatwardziałe serca i brak im oczu i słuchu na krzyk dziecka ;(