Nasz syn chodzi do prywatnego (z racji wieku nie dostał się do publicznego). Swoją przedszkolną przygodę zaczął gdy miał 2,5 roku. Mimo przeprowadzki nie zmieniliśmy placówki i codziennie dowozimy go do przedszkola.
Pewnie, że jest drożej niż w państwowym, ale nie są to też takie zaporowe ceny - przynajmniej w przypadku łódzkiej Kornelówki. Płacimy niewiele powyżej 600 zł, a w tym: angielski, włoski, piłki, logopeda, zajęcia plastyczne, rytmika. Małe grupy, fajne ciocie i domowa atmosfera. Maluch chętnie tam chodzi, mamy stały kontak z panią dyrektor, możemy do niej dzwonić o każdej porze i naprawdę jest fajnie.
Przez chwilę rozważaliśmy przeniesienie do placówki bliżej domu, ale boję się, że nie trafimy już tak dobrze.
Wiem, że nie ma reguły i jedno przedszkole państwowe jest blee, a drugie naprawdę fajne. Podobnie z placówkami komercyjnymi. Jedne mają duszę i są przyjazne dziecku, inne są nastawione tylko na zysk. Na pewno trzeba obejrzeć przedszkole, porozmawiać z ciociami i przede wszystkim obserwować dziecko.
Nam nie chciano pokazać publicznego przedszkola obok bloku, gdyż tamtejsza pani dyrektor uznała, że drzwi otwarte w placówce to chory wymysł ;-/