Ja też mam ponad 2 letnią córeczkę i wychowuje ją sama, owszem tatus pojawia się od czasu do czasu i znika, co myślę, że jest gorsze niż całkowita nieobecność. Na dzień dzisiejszy żałuje, że dałam mu szansę i pozwoliłam widywać Naszą córkę, ale czasu nie cofne . Nadia pyta o tatę czasem , właściwie coraz rzadziej, ale go pamięta, wie że jest ktoś taki jak tata, ale nie zadaje pytań dlaczego go nie ma, czasem chce do niego dzwonić np. ale odpowiadam jej że tata jest w pracy i że jak będzie miał czas to napewno on zadzwoni itd. Mimo to, że sytuacja jest trudna i ciężka z wielu względów i sporów jakie z nim mam , nigdy nie dałam i nie mam zamiaru dać odczuć mojemu dziecku, jakiejś mojej frustracji, żalu czy nienawiści do jej ojca. A jak kiedyś ich relacje się ułożą to tylko zależy od Nich samych, nie zamierzam ani przeszkadzać ani uświadamiać mojego dziecka jaki jej "tatus' jest straszny, jedyne co mogę i zamierzam zrobić na dzień dzisiejszy to uświadomić w pewien sposób jej "tatusia", że dziecko to nie zabawka i nie pozwole mu żeby zabrzył jej spokój i szczęśliwe dzieciństwo, mieszając ją w życie ze swoją kolejną narzeczoną, która zresztą chciałaby zaspokoić swój instynkt macierzyński Moim dzieckiem ...
Więc uwierz są gorsze sytuacje niż ta którą opisałaś , ciesz się życiem i macierzyństwem, zadbaj o dobre samoopoczucie swego synka, naprawdę czasem jest lepiej nie mieć ojca, niż męczyć w chorym związku dla dobra dziecka, pamiętaj "szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko " ;)
pozdrawiam