Spotkałam się z takimi "zaściankowymi" opiniami...
"Jedna rodzina ma dwóch synów i są bardzo grzeczni,a z kolei druga rodzina żyje w patologii, na wsi i dlatego ich dzieci są niegrzeczne"
Do mnie te argumenty całkowicie nie przemawiają. Ja wyrastałam w patologicznej rodzinie (alkoholizm), ale zawsze z siostrą ładnie się zachowywałyśmy i złego wychowania nikt nie mógłby moim rodzicom zarzucić, a tym bardziej, że coś mam we krwi.
Przykład wychowania 2-letniego synka przez koleżankę:
Dziecko oparzyło rękę, odkręciło samo gorącą wodę i płakało. Dodatkowo matka go strasznie skrzyczała i 3 razy przyłożyła porządnie w tyłek. Brak słów, próbuję jej tłumaczyć, ale to jak..... grochem o ścianę.
Samo oparzenie gorącą wodą przecież jest dla dziecka karą!
Ona twierdzi, źe to charakterek po ojcu... Czyli dziecko ma to we krwi???