Witam serdecznie, stronkę czytam od jakiegoś czasu - artykuły są przydatne i ciekawe. Ale dopiero konkurs skłonił mnie do udzielania się na forum. Spróbuję powalczyć :-) Oto moja wypowiedź w konkursie:
- Synku, pora spać! – mama przywołała do siebie trzyletniego Ignasia, który na dywanie mozolnym ruchem prowadził drewnianą lokomotywę. – Przeczytam ci bajkę na dobranoc!
Chłopiec bez wahania odłożył na półkę ulubioną zabawkę i wskoczył pod kołdrę. Po chwili w pokoju rozległ się cichy głos mamy:
„Czy to bajka, czy nie bajka,
Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież Wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie”…
- Mamo! - przerwał opowieść Ignaś. – A co robią krasnoludki?
- Hmmm, co robią..? – zastanowiła się mama. – Pomagają ludziom wtedy, gdy oni ich nie widzą. Na przykład gdy w lesie z koszyka wypadnie komuś grzyb, to one go podniosą i włożą z powrotem. W spiżarni poukładają słoiki tak, by stały równiutko obok siebie. I pozbierają okruszki, które przy krojeniu chleba spadły na podłogę.
- I co jeszcze?
- I jeszcze wytrą kałużę, która się zrobiła, jak mama wynosiła z kąpieli małego Antosia. Zamkną porzuconą książkę, wyrzucą do kosza papierek po cukierku, poprawią wycieraczkę pod drzwiami.
- A one umieją się bawić? – dopytywał chłopiec.
- Oczywiście! Ale zawsze bawią się tak, że zostawiają po sobie porządek. Nawet jak zdarzy im się porozrzucać liście czy nachlapać jagodowym sokiem, to potem sprzątają, żeby nie było śladu. I jeśli spłatają komuś figla – a lubią to, oj, lubią! – to i tak na koniec naprawią szkodę. - opowiadała mama.
- A czy one są smutne czy wesołe?
- Och, oczywiście, że wesołe! Dużo się śmieją, i rozśmieszają też innych. Gdy jednego spotka coś przykrego, to inne zaraz pocieszają go, wycierają mu nos, mówią coś miłego i wciągają do zabawy. Albo do wspólnej pracy.
- A nie złoszczą się?
- Czasem się złoszczą. Ale mają taką zasadę, że nie krzyczą jeden na drugiego, tylko wspólnie wyjaśniają spory. A jak są już bardzo, bardzo rozzłoszczone – ale tak naprawdę, naprawdę – to robią kilka przysiadów i wołają: Uhu-hu! Uhu-hu! – mówiła mama.
- Chciałbym być takim krasnoludkiem! – zawołał Ignaś.
- A co ty będziesz robił, skrzacie?
- Będę sprzątał resoraki, i śmieciary, i ciuchcie, i autobusy, i klocki, i misie, i kredki! I jeszcze będę… będę… - maluchowi zabrakło słów.
- Podnosił ręcznik, który spadł z wieszaka w łazience? – dokończyła mama.
- Tak!
- Odkładał do prania śliniaczek po karmieniu Antosia?
- Tak!
- Wycierał stolik, pobrudzony farbkami?
- Tak! – zapewnił malec. - A jak będę zły, to powiem: Uhu-hu!
- I co jeszcze? – chciała się dowiedzieć mama.
- Jak będziesz smutna, to ci zrobię gili-gili! I będziesz się śmiać!
Mama popatrzyła na niego przyjaznym wzrokiem. Jej oczy miały ciepły odcień. Myślała o czymś, czego mały chłopiec nie był w stanie odgadnąć. Po chwili powiedziała:
- Śpij, krasnalu! Jutro będzie nowy dzień.