Widzę, że nocne łaziowanie to domena wielu naszych dzieci :) U nas tez jest okupacja łóżka rodziców... I cóż z tego, że synek ma juz swoje kochane łóżeczko? Widać, rodziców kocha bardziej ;) I słusznie. Bywa, że zjawia sie u nas juz po 24-j, ale są też nocki, że zawita ok 5-6 rano. Co by nie mówić- jest codziennie. Owszem, jest to męczące. Jak wiadomo wszystkim rodziom małych dzieci- to są nasze osobiste Koparko-spycharki z funkcją budzika. Jest ciasno, niewygodne, nogi, ręce naszych pociech niekoniecznie tam gdzie byśmy tego chcieli i takie tam. Bywa, że mąż jak juz nie daje rady to ląduje w łóżku synka (łóżko ma 200 cm długości, chyba wiedzieliśmy co robimy wybierając takie :)). Jednak generalnie śpimy w trójeczkę i powiem Wam, że nie walczymy za bardzo z tym stanem... Bo nadejdzie kiedyś taki dzień, że bedziemy chcieli mieć synka u nas w łóżku a on nam powie, że nie ma mowy;jest już na to za duży. Tak więc my aktualnie korzystamy z jego potrzeby tulenia sie do mamy i taty. I choć bywa ciasno to jednak jest super :) Te noce wiecznie trwać nie będą... I teraz nie wiem czy Wam to obiecuję czy Was straszę ;) Zdecydujcie sami.