- tak zatytułowała zamieszczone na Facebooku zdjęcie mężczyzny na placu zabaw jedna z mam, która w komentarzu opisała sytuację, jaka przydarzyła jej się niedawno na jednym z wrocławskich placów zabaw:
"Oto bowiem moja 2,5 letnia córka, Natalia, pociągnęła jego syna (też około 3 lat) za koszulkę. Nic groźnego, ale wiadomo -przeprosilam tatusia tlumaczac, ze Natalia jest niepelnosprawna (spektrum autyzmu) i czasm jej zachowanie odbiega od normy ale jak widac nie wiecej niz dzieci zwyczajnie niegrzecznych. Tymczasem Pan zaczal drzec się na mnie, że SKORO DZIECKO JEST NIEPELNOSPRAWNE TO PO CO PROWADZĘ JE Z DOMU DO ZDROWYCH DZIECI I TE DZIECI (W TYM JEGO WLASNE) NARAZAM!!!! ZE SKORO JEST CHORE TO PO CO Z NIM CHODZE W MIEJSCA PUBLICZNE?
BRAWO. JESLI ZNACIE TEGO PANA POGRATULUJCIE MU OTWARTEGO UMYSLU I TEGO W JAKIEJ TOLERANCJI I MILOSCI BLIZNIEGO CHOWA SWOICH TRZECH SYNOW (OBECNYCH NA PLACU, TAKZE WTEDY GDY ICH MAMUSIA ZWYZYWALA MNIE OD NAJGORSZYCH- TAK, Z POWODU MOJEGO CHOREGO DZIECKA I TEGO,ZE ZUPELNIE SPOKOJNIE ODPOWIEDZIALAM NA ICH AGRESYWNE WRZASKI, ZE CHYBA POWINNI SIE ZNALEZC W POLOZENIU RODZICA MALEGO AUTYSTY ."
Czy według Was zachowanie tego mężczyzny to po prostu przykry incydent, czy problem z akceptacją chorych dzieci jest powszechny?