Madzię uczyłam 3 godziny i załapała gdy miała zaledwie 3 dni. Miała swój ulubiony kształt smoczka ale dramatu nie było, gdy musiała mieć inny. Takie dziecko wszystko ssące :D Tylko my mieliśmy zasadę, że w dzień smoczka NIE a jedynie do zasypiania nocą a gdy zasnęła - zabieraliśmy, by się nie przyzwyczaiła z myślą o późniejszych ząbkach i próchnicy "butelkowej".
Natomiast pojawił się problem z Kornelką. Zasypiać w pierwszych 2 miesiącach nie chciała i smoka nie chciała. Tak ostatecznie poddaliśmy się po 3,5 miesiącach (MIESIĄCACH) prób. Nie tolerowała żadnego kształtu smoczka. Problem był też z nauczeniem jedzenia z butelki za to niekapka i słomkę załapała od razu! Takie po prostu dziecko - "bez-smokowe". Znam kilkoro takich dzieci. Da się przeżyć. Nie ucz na siłę. Smok to nie obowiązek a ostateczność. Pomaga niewiele a bardziej szkodzi i podobno ludzie kłopot mają z oduczeniem. Madzi zabraliśmy smoka gdy skończyła roczek a butelkę ze smokiem gdy miała rok i 3 miesiące. Mam obsesję na punkcie zdrowych ząbków - dlatego :)