Czy to nowa moda? Czy jedyne wyjście z sytuacji w przypadku małego uciekiniera?
Dziś na spacerze dziewczynka miała szelki jak małe pieski i smycz, bardzo krótką, ciągle była napięta. Żal mi byłotego dziecka...
17 sierpnia 2011 20:39 | ID: 613921
u mnie w miescie norma
aaaa no i nasz filip takze w tych szelkach chodzil jak zaczynal stawiac pierwsze kroki
17 sierpnia 2011 20:41 | ID: 613924
Nie używałam czegoś takiego. Poza tym, dziecko, to nie pies. Nie powinno chodzić na smyczy, tylko za rękę z mamą lub tatą!!!
17 sierpnia 2011 20:46 | ID: 613934
dla mnie to poniżenie dziecka i jestem zdecydowanie przeciw ...
17 sierpnia 2011 20:53 | ID: 613945
Widziałam taki obrazek tylko raz. Dziadek miał na smyczy wnuczka (około 3 latka) - widok dość ... "interesujący"
17 sierpnia 2011 20:55 | ID: 613949
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
17 sierpnia 2011 20:56 | ID: 613951
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
17 sierpnia 2011 21:01 | ID: 613969
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
uuuuuu
to choc zapniaj w jakies pasy moja jowke
17 sierpnia 2011 21:04 | ID: 613975
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
uuuuuu
to choc zapniaj w jakies pasy moja jowke
A co myślisz, ze łatwo było? Oj czasem był kosmos. Cale lato się meczyłam, raz poszłam do parku, mało ludzi, wyryczał się i było dobrze. Zrozumiał, ze albo chodzimy za rękę albo w wózku. Wszystko się da. Kuba do posłusznych dzieci nie należy.
17 sierpnia 2011 21:05 | ID: 613978
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
uuuuuu
to choc zapniaj w jakies pasy moja jowke
A co myślisz, ze łatwo było? Oj czasem był kosmos. Cale lato się meczyłam, raz poszłam do parku, mało ludzi, wyryczał się i było dobrze. Zrozumiał, ze albo chodzimy za rękę albo w wózku. Wszystko się da. Kuba do posłusznych dzieci nie należy.
wiec mam podobnie z Jowka;/////
17 sierpnia 2011 21:11 | ID: 613984
sąsiadka miała taką smycz dla syna. zabierała ją na wakacje,bo młody jej uciekał i po prostu gnał przed siebie...nie krytykuję,bo wiem jakie potrafią być maluchy,ale wolę widok rodzica idącego z dzieckiem za rękę
Jak mi Kuba uciekał, zapinałam go w wózku i już.
uuuuuu
to choc zapniaj w jakies pasy moja jowke
A co myślisz, ze łatwo było? Oj czasem był kosmos. Cale lato się meczyłam, raz poszłam do parku, mało ludzi, wyryczał się i było dobrze. Zrozumiał, ze albo chodzimy za rękę albo w wózku. Wszystko się da. Kuba do posłusznych dzieci nie należy.
wiec mam podobnie z Jowka;/////
Roczne i dwuletnie dzieci notorycznie nie chcą siedzieć w wozku a puszczone biegną przed siebie jak oszalałe. Te smycze własnie tej grupy wiekowej dotyczą. I wcale nie rozwiązują problemu uciekającego dziecka.
17 sierpnia 2011 21:46 | ID: 614078
Mam praktykuję,dzieci nie chcą siedzieć w wózku,uciekają,każda w inną stronę.Złapać za rączki?.Pies potrafi iść przy nodze dziecko nie.
17 sierpnia 2011 22:40 | ID: 614162
Też byłam zdziwiona dopoki nie używałam, ale jak boli kręgosłu, a dziecko jest bardzo ruchliwe i wybieramy dziecko pod samochodem lub dziecko żywe to chyba decyzja je3st prosta, gdyby nie te rozwiazanie młody by z dziadkami na soacerze nie raz leżął pod kołami, za rączkę nie chciał chodzić, to co mieliśmy mu wyrywać? Ale rzeczywiście sensację robiłam, ale po chwili jak ludziew widzieli jaki jest żywy to rozumieli o co chodzi.
17 sierpnia 2011 23:12 | ID: 614196
Też mi się wydawało to strasznie upokarzające dla dziecka, dziwny widok i od razu myśl: 'to ona nie umie dziecku wytłumaczyć, że się chodzi za rękę, tylko musi go jak pieska w smycz wyposażyć?' Po rozmowie ze znajomą nauczycielką jednak trochę zmieniłam zdanie... Faktycznie przy nauce chodzenia taka smycz może się przydać, w końcu nasz kręgosłup ma jakieś granice wytrzymałości. I tak naprawdę możemy sobie mówić, że jak to tak, dziecko na smyczy, dopóki nasze granice cierpliwości i wytrzymałości psychicznej nie zostaną mocno nadszarpnięte widząc, jak po kolejnych prośbach i groźbach dziecko niemal wbiega na ulicę, niemal prosto pod koła samochodów...
Sama nie chciałabym być zmuszona do użycia takiej smyczy, ale nie potępiam matek, które je stosują. I nie patrzę na nie ani dziwnie ani z niechęcią. W końcu sama nie mogę być pewna, że dla mnie za kilka lat to będzie ostatnia deska spacerowego ratunku.
17 sierpnia 2011 23:51 | ID: 614217
Też mi się wydawało to strasznie upokarzające dla dziecka, dziwny widok i od razu myśl: 'to ona nie umie dziecku wytłumaczyć, że się chodzi za rękę, tylko musi go jak pieska w smycz wyposażyć?' Po rozmowie ze znajomą nauczycielką jednak trochę zmieniłam zdanie... Faktycznie przy nauce chodzenia taka smycz może się przydać, w końcu nasz kręgosłup ma jakieś granice wytrzymałości. I tak naprawdę możemy sobie mówić, że jak to tak, dziecko na smyczy, dopóki nasze granice cierpliwości i wytrzymałości psychicznej nie zostaną mocno nadszarpnięte widząc, jak po kolejnych prośbach i groźbach dziecko niemal wbiega na ulicę, niemal prosto pod koła samochodów...
Sama nie chciałabym być zmuszona do użycia takiej smyczy, ale nie potępiam matek, które je stosują. I nie patrzę na nie ani dziwnie ani z niechęcią. W końcu sama nie mogę być pewna, że dla mnie za kilka lat to będzie ostatnia deska spacerowego ratunku.
Masz racje a patrzyłam na to dziwnie aż babcia mająca wnuka na smyczy powiedziała, dziecko jak kręgosłup da ci się we znaki to sama będziesz uzywać i tak było nie dałabym rady na chyłika bo mam bardzo chore plecy, czasem ledwo z łóżka wstaję, a dlamoich ros]dziców to było super rozwiązanie.
18 sierpnia 2011 05:14 | ID: 614257
Ja bym sie nie posuneła aby zainwestowac w cos takiego.
Przeraza mnie to.
Z drugiej strony, wiem jakie moga byc maluchy...
Ale wszystko to kwestia czasu i cierpliwosci...
Jestem raczej na nie.
18 sierpnia 2011 06:38 | ID: 614266
Ja opiekowałam się chłopczykiem bardzo żywym. Wczweśnie zaczął chodzić i na okres nauki mieliśmy 9 rodzice i ja ) szelki. I za te szelki gp prowadzaliśmy. częściej ja, bo to ja wychodziłam z nim na spacery do parku. Ale jak już pewnie czuł się na nogach i słuchał mnie, to szelki poszły w kąt. Przy dziewczynkach szelek nie musiałyśmy i nie musimy stosować.
18 sierpnia 2011 10:31 | ID: 614383
Czasem maluchy są tak niesforne i krzyczą, że to jedyny sposób by z nimi gdziekolwiek wychodzić. Nie przeszkadza mi taki widok, rozumiem to.
18 sierpnia 2011 10:50 | ID: 614399
Nie wiem jak to będzie jak Nadia zacznie chodzić, może tez będe uzywac takich szelek. Jak sie ma czas to mozna nawet pół dnia dziecku tłumaczyć z zaciśniętymi zębami, ze ma iść za rączkę ale jak trzeba iść po chleb i nie ma z kim dziecka zostawić i jeszcze czeka kupa roboty w domu a po południu wyjście do pracy to nie ma czasu na setne tłumaczenie.
18 sierpnia 2011 11:21 | ID: 614417
Wygląda głupio, ale w sumie taka smycz to prakryczna rzecz... Ciekawe, czy dziecku w tym w miare wygodnie...
18 sierpnia 2011 12:49 | ID: 614472
dzis widzialam znow kobiete z dzieckeim na tych szelkach
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.