- To tak właśnie wyszło, że przywiązałam - powiedziała matka Weroniki, tłumacząc, że dziewczynka jest bardzo ruchliwym i żywym dzieckiem. - Ona jest taka, że wszędzie mi wchodzi, noże łapie (...). Tak właśnie zrobiłam, żeby ona sobie nic nie zrobiła.
Kobieta wyjaśniła, że wzięła niezbyt długi pasek, żeby dziewczynka nie mogła "się owinąć", ale "dać krok, usiąść".
Z perspektywy ocenia, że uwiązanie dziewczynki "było głupie", ale zrobiła to dla jej bezpieczeństwa.
- Musiałam wyjść, bo ta mała nawet mleka nie miała, pampersów, nic. Byłam w opiece (MOPS - przyp. red.), ale oczywiście dla Cyganki nie ma pieniędzy, żeby pożyczyć. Zamiast pomóc, to jeszcze utrudniają wszystko. No to skoro utrudniają, to ja sobie muszę radzić. Jednak mam czworo dzieci, a jestem sama - wyjaśniła.
Więcej na ten temat TUTAJ