"właściwie to były jakieś nędzne powody, a to na pewno ich nie rozwiązywało... A może po prostu chciałam się przekonać jak to jest.
A co w tym wszystkim jest najzabawniejsze? że sama zawsze uważałam ludzi tnących się za kretynów i pozerów którzy później mówią jak to im źle i pokazują pocięte ręce, żeby inni się nad nimi litowali. Taki sposób zwrócenia na siebie uwagi."
"Ja kiedyś cięłam się po zewnętrznych stronach rąk, tam gdzie żyły nigdy, dlatego że robiłam to nie po to żeby się zabić tylko po to żeby hmmm nie wiem rozładować emocje, pomagało mi to bo chciałam żeby pomagało...ale zrozumiałam że to głupota I tego już nie robię od hmmm ponad pół roku, nikomu nie radzę żeby próbował bo to uzależnia i w każdej chwili może wrócić, wiem co mówię xD".
"Najpierw tniesz się, bo masz jakiś problem i naprawdę nie umiesz sobie z nim poradzić. Potem tniesz się pod każdym, choćby najgłupszym, pretekstem. A potem wpadasz w masochizm i tniesz się dla samej przyjemności cięcia albo żeby sobie krwią popisać. "
To cytaty z jednego z forów. W swojej pracy zawodowej także spotkałam się z problemem autoagresji. Najczęściej były to nacięcia na przedramieniach, ramionach, czasami nogach.
Bywają jeszcze inne sposoby zadawania sobie ran, takie jak drapanie, kłucie szpilką, gryzienie czy wyrywanie włosów.
Problem autoagresji jest często niedostrzegany, gdyż osoby, które to robią potrafią świetnie ukryć ślady.
Czy spotkaliście się ze zjawiskiem samookaleczeń młodzieży? Jak oceniacie jego rozmiar?