Zaloguj się, aby móc głosować.
Wyniki | |||
to świetny pomysł, wiele się nauczy |
|
1 | 4,4% |
tak, ale tylko dorywczo i pod kontrolą rodziców |
|
16 | 69,6% |
nie - to zabieranie mu radości dorastania |
|
6 | 26,1% |
Liczba głosów: 23
(Data wygaśnięcia: 2010-02-18 23:59:59)
18 sierpnia 2009 12:40 | ID: 43713
18 sierpnia 2009 12:46 | ID: 43717
18 sierpnia 2009 13:00 | ID: 43720
18 sierpnia 2009 13:01 | ID: 43721
18 sierpnia 2009 13:02 | ID: 43722
Ja z rodzeństwem w wakacje pracowałam. Uważam to za świetną szkołę.
W tym wieku młodzieży przychodzą różne pomysły do głowy. Bezpieczniej jak mają zajęcie.
18 sierpnia 2009 13:05 | ID: 43723
18 sierpnia 2009 13:28 | ID: 43738
19 sierpnia 2009 22:05 | ID: 44205
4 lutego 2010 15:46 | ID: 131031
4 lutego 2010 18:11 | ID: 131137
4 lutego 2010 21:18 | ID: 131360
5 lutego 2010 16:57 | ID: 132198
5 lutego 2010 17:00 | ID: 132199
5 lutego 2010 23:47 | ID: 132548
20 marca 2014 10:06 | ID: 1095473
Jak myślicie? Czy 13 lat to zbyt mało, aby podjąć pracę?
ja uważam, ze tak. Owszem, jakaś pomoc sąsiedzka, ewentualnie jakaś praca przy domu...Ale zarobek?
Jesli na przykład dziecko opiekuje sie starszą osobą, robi jej zakupy, pomaga w sprzątaniu- z dobrego serca- i otrzyma za to nagrodę, czekoladę, lub jakąś małą kwotę pieniędzy to ok. Ale, jeśli trzynastolatek miałaby podjąć pracę zarobkową w jakimś wymiarze godzin, to zdecydowanie mówię nie.
A jak Wy zaptrujecie się na tą sprawę?
20 marca 2014 10:36 | ID: 1095502
Ja chodząc do podstawówki pracowałam w wakacje przy zbiorze agrestu i porzeczek. Pamiętam dostawaliśmy wynagrodzenie od litra uzbieranych owoców. Agrest zbierało się fajnie bo jest duży, ale porzeczki można było zrywać z szypułkami więc nie było tak źle. Praca trwała około 7-10 dni. Zbieraliśmy od 8.00 - 11.00 i od 15.00 -18.00 (czasem 19.00). Pracowałam tak od piątej do ósmej klasy i powiem szczerze, że byłam bardzo dumna z siebie, że potrafiłam sobie zarobić kilka złotych, które były tylko moje i mogłam je przeznaczyć na co chciałam. Teraz jakbym powiedziała komuś, że potrzebuję dzieciaków do zbierania owoców to rodzic by mnie "opieprzył" lub wyśmiał, a dziecko nawet by się takim zarobkiem nie zainteresowało. Ot inne czasy, inne pokolenie, inny światopogląd.
Dodam jeszcze, że nie musiałam tego robić, bo zarówno rodzice jak i dziadkowie jeszcze pracowali zawodowo, więc w sumie pieniędzy nam nie brakowało. Ale sama chciałam mieć swoje, przez siebie zarobione pieniążki.
20 marca 2014 10:45 | ID: 1095505
Jak myślicie? Czy 13 lat to zbyt mało, aby podjąć pracę?
ja uważam, ze tak. Owszem, jakaś pomoc sąsiedzka, ewentualnie jakaś praca przy domu...Ale zarobek?
Jesli na przykład dziecko opiekuje sie starszą osobą, robi jej zakupy, pomaga w sprzątaniu- z dobrego serca- i otrzyma za to nagrodę, czekoladę, lub jakąś małą kwotę pieniędzy to ok. Ale, jeśli trzynastolatek miałaby podjąć pracę zarobkową w jakimś wymiarze godzin, to zdecydowanie mówię nie.
A jak Wy zaptrujecie się na tą sprawę?
ja to się tak zapatruje na tę sprawę 13 lat stanowoczo za wcześnie
20 marca 2014 12:11 | ID: 1095541
Jak miałam 13 lat to zarobkowo zbierałam truskawki w wakacje. Sama tego chciałam, więc mama się zgodziła, tym bardziej, że byłam pod opieką babci. Nie forsowałam się za bardzo. Traktowałam to jako wspaniałą przygodę. Byłam bardzo dumna z tego, że własnymi rękami zarobiłam pieniądze.
To była dla mnie bardzo dobra lekcja. Uzmysłowiłam sobie, że pieniądze nie spadają z nieba, jak manna, tylko trzeba włożyć w o dużo trudu i własnego czasu, żeby je zdobyć. Odtąd nie prosiłam mamy o pieniądze na głupie kaprysy.
Wszystko jednak zależy od dojrzałości dziecka i jego chęci.
20 marca 2014 12:35 | ID: 1095565
Apis74 i Jaśmina!!! Dołączę do Waszego pracusiowatego grona. Z tym , że ja zbierałam z mamą jagody na sprzedaż. I to dużo wcześniej od Was. Bardzo dużo wcześniej. Może to dlatego, że mama nie miała nas z kim zostawić i zabierała nas do lasu.
Pierwszy dzień wakacji był pierwszym dniem w lesie. Całe wakacje co drugi dzień jeźdźiliśmy do lasu. Jak ja marzyłam o deszczu. Chociaż i w deszcz też jeździliśmy. Mama za zarobione pieniądze kupowała opał na zimę i zimowe ubrania. My zapewne dostawaliśmy jakieś gratyfikacje. Ale chyba nie było ich za wiele skoro nie pamiętam. Potem nastał czas nienawiści do lasu i wszystkiego co wiązało się z jagodami, malinami, borówkami i grzybami.
A potem minęła nienawiść i zaczęła się tęsknota za zapachem lasu i poziomek. I tak trwa do dziś.
Ale ani swojego męża ani swoich dzieci nie namawiam do jakiegokolwiek zbieractwa leśnego.
Jęździmy do lasu na wycieczki a ja na rynek po jagody i grzyby.
20 marca 2014 12:46 | ID: 1095592
Ja z babcią chodziłam do lasu na zbiory Oczy mi się zamykały i szłam na grzyby , jagody Korona mi z głowy nie spadła Czuję do dziś zapach lasu, rannej rosy i grzybków
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.