Cześć :)
Mineło już trochę czasu od mojego ostatniego wpisu. Właściwie wszystko ,,po staremu".
Na początku miłe rzeczy. Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego (nareszcie :P). Ogólnie dzisiaj była w skowronkach( do powrotu do domu). No, ale jak można się nie cieszyć skoro jest koniec szkoły. Oprócz tego świadectwo z czerwonym paskiem, kilka dyplomów i książek. :) Żeby było jasne to nie są przechwałki, nigdy w życiu. Tylko chcę się z kimś podzielić moi szczęściem. No to teraz te niemiłe rzeczy. Czyli powrót do domu. Oczywiście banan na twarzy, szczęście ze mnie promienuje, tanecznym krokiem wchodzę do domu, pokazuje rodzicom świadectwo i BUM. ŻADNEJ reakcji. Myśłałam,że usłyszę upragnione słowa:,, Jesteśmy z Ciebie dumni", no, ale nic takiego nie było. Zobaczyli, jest okey, no to wracajmu do codziennych zajęć( idź umij samochód, posprzątaj w pokoju). Bolało/ boli, ale co mogę zrobić. No,ale potem słyszę dumny głos mamy, twoja siostra też będzie miała świadectwo z paskiem. No,ale co tam, że ona średnia 4,75( 6klasa podstawówki), a ja 5.00(3liceum). Nadal on jest cudowna i super. Obiecałam sobie,że nie będę się przejmowała tym,że nigdy nie będę tą ukochaną, perfekcyjną córeczką. No, ale nie potrafię. Cały czas staram się jak mogę, ale nic mi nie wychodzi. :(
Druga kwestia to matura. Niby oceny mam dobre, powtórki też już zrobione. Ale cały czas uważam, że ja jej nie zdam. Tracę już nadzieje. Jeszcze może jakby rodzice mi powtarzali, żeby się nie przejowała to może byłoby okey. Tylko,że oni robią odwrotnie, mama jest pewna,że nie zdam i cały czas mi to powtarza. Cudownie podnosi mnie na duchu nie ma co. Tylko najgorszej jest to,że ja coraz bardziej wierzę w to,że ona ma rację. Boję się,że złapię jakąś,, blokadę" i nic nie na piszę na maturze i nie zdam. A wtedy na pewno usłyszę z ust mamy:,,A nie mówiłam..".
Co mam robić??? Jak pozbyć się tego pesymizmu i strachu???