Stokrotka (2016-11-29 18:36:43)
Znam przykrą sytuację. Znajoma była już pod końcem ciąży. Wszystko było dobrze. Ciąża książkowa. Dziecko niestety zmarło. Ale najgorsze było to że nie miała okazji nawet się z nim pożegnać.. Nie pokazano jej w ogóle dziecka.. Bardzo długo nie mogła dojść do siebie.. Myślę że było by jej łatwiej..
Nie poroniłam. Chyba. Ponoc w pierwszych trzech, czterech tygodniach to wiele kobiet nawet nie wie, że było w ciąży, czyli do pierwszego okresu. Od ponad 4 lat staramy się o drugie dziecko. Na razie po prostu czekamy, mam 35 lat, jeszcze nie czas na poradnie.
Moja przyjaciółka poroniła drugą ciążę. Czwarty tydzień. W zasadzie po prostu, mówiąc banalnie, "poleciało", i tyle. I w rodzinie były takie przypadki w pierwszych tygodniach.
Moja przyjaciółka na szczęście donosiła trzecią ciążę bez komplikacji, jesteśmy Rodzicami Chrzestnymi z Mężem.
Ale zainteresował mnie wówczas temat poronień. To był etap dopiero naszych myśleń o ślubie, kwiecień, maj, a ślub braliśmy w zasadzie tak z dnia na dzień. 1 lipca poszliśmy do księdza, 25 września ślub, nauki zrobione dwa i pół roku wczesniej, w ciążę zaszłam w lutym następnego roku. Urodziłam rok i półtorej miesiąca po slubie.
W internecie dużo czytałam przed ślubem o tych poronieniach, że do któregoś tygodnia to nawet lekarze nie chcą wystawic aktu zgonu, trzeba robic na własną rękę badania genetyczne, jesli rodzice chcą miec pogrzeb.
I to jest dla mnie dziwne. Rozumiem- czwarty, piąty tydzień. Jeszcze rozumiem. Ale żeby tak jak w wyżej wymienionym przykładzie dziecko przed terminem lekarze uznali za poronienie?
MarDeb (2016-11-29 20:53:56)
A co to jest "ludzie traktowanie poronień"? Bo nie końca rozumiem.
No właśnie chodzi o to ludzkie traktowanie poronień, żeby po jakimś tygodniu ciąży lekarz wystawił akt zgonu, mozna było pochowac dziecko nienarodzone. I nie trzeba było latac po laboratoriach na testy genetyczne, żeby ustalic płec dziecka do aktu zgonu proceduralnie, tylko, żeby to szpital robił sam, we własnym zakresie, z automatu.