Smutne to wszystko ale prawdziwe, całą noc nie spałam, mały kopał a ja biłam się z myślami....
https://rodzice.familie.pl/Blogi-0-0/b0p12275,Co-zrobic.html
Jakie jest wasze zdanie w tej niełatwej kwestii??
Jak Wy byście postapili??
17 listopada 2011 09:18 | ID: 683583
Smutne to wszystko ale prawdziwe, całą noc nie spałam, mały kopał a ja biłam się z myślami....
https://rodzice.familie.pl/Blogi-0-0/b0p12275,Co-zrobic.html
Jakie jest wasze zdanie w tej niełatwej kwestii??
Jak Wy byście postapili??
17 listopada 2011 09:34 | ID: 683591
Nigdy w życiu nie zostawiłabym mojego dziecka w szpitalu. Z tym, że łatwo jest mówić, gdy taka tragedia nie dotyka nas osobiście. Na dzień dzisiejszy jednak wiem, że decydując się z mężem na dziecko mieliśmy świadomość, iż rodzą się dzieci z wadami i byliśmy w stanie podjąć się takiego ryzyka. Gdyby każdy zostawiał chore dzieci w szpitalu, to co wtedy by się z nimi działo? Czy miały by szansę na godne życie? Prawdą jest, że dziecku do szczęścia potrzeba przede wszystkim rodziny. Rodzina zastępcza dziś jest a jutro już jej nie ma, bo nagle okaże się, że sobie nie radzą i oddadzą dziecko.... Czy to jest godne życie?
17 listopada 2011 09:41 | ID: 683594
Moniko ja też bym nie zostawiła, ale znam ich sytuacje i uwierz to byłoby lepsze zło. Państwo odwraca sie plecami, zabiera wszystko co możliwe. Jej też łatwo nie jest. Ciężka sprawa.
17 listopada 2011 09:47 | ID: 683599
Moniko ja też bym nie zostawiła, ale znam ich sytuacje i uwierz to byłoby lepsze zło. Państwo odwraca sie plecami, zabiera wszystko co możliwe. Jej też łatwo nie jest. Ciężka sprawa.
JA jeszcze popatrzyłabym z innej perspektywy. Los bywa wywrotny. Dziś jest u nich ciężko finansowo ale za kilka lat może być zupełnie inaczej. Jak będzie się czuła ta kobieta? Czy będzie umiała żyć ze świadomością, że tak postąpiła? Ja bym chyba umarła zamęczona wyrzutami sumienia. Nie mogłabym zasnąć widząc twarz niewinnego dziecka, które nie wiem gdzie jest, co robi a przecież jest moje. Skoro dałam mu życie to mimo wszystko starałabym się je wychować.
Dla mnie to niemoralne ale to tylko moje zdanie. Wiem, jaką pozycję Ty przyjęłaś. Patrzysz z boku i widzisz jak jest. Myślisz głową przede wszystkim i chcesz jak najlepiej dla każdej ze stron... ale za jakiś czas do głosu dojdzie serce i sumienie.
Zrobiło mi się przykro. Takie rzeczy dzieją się tuż obok a my jesteśmy bezradni. Jakie to życie jest niesprawiedliwe...
17 listopada 2011 10:00 | ID: 683609
Cholerka żeby Bog dał jakis znak, cokolwiek. Wiem że jak tam zostanie to będzie rośliną, są mało zaradni, a kasy napewno im nie przybedzie. Są dla mnie obcy a i tak całą noc nie spałam. Matka jest świadoma że nie zapewni godnego bytu. Te dzieci mają wady serca wzroku i wiele innych...
Aj... szkoda słów. Ale mieć przy sobie i patrzeć jak cierpi też nic szczególnego. Oby nikt z nas nie musiał stanąć przed takim wyborem.
17 listopada 2011 13:23 | ID: 683804
Aguśka odnośnoe Twojego komentarza na blogu: Znam ją i wiem jak z nią rozmawiać, jestem szczera pomagałam im i znam całą sytuację rodzinną, ktora jest bardzo ciężka.
17 listopada 2011 13:33 | ID: 683809
Wiesz Justynko, to naprawdę ciężka sprawa. To rodzice tego nienarodzonego dziecka muszą podjąć decyzję. Choć współczuję im z całego serca, to jednak myślę, że nie powinni powoływać nowego życia w tak ciężkiej dla nich sytuacji.
17 listopada 2011 13:35 | ID: 683810
Uwierz mi, że nie będzie mu tam lepiej niz w domu rodzinnym. Zwłaszcza jeśli mąż chce się zająć dzieckiem, a nie ucieka.
A z zespołem Downa można w miarę funkcjonować, są ośrodki, szkoły. Jest tez trochę możliwości pomocy finansowej dla rodziny, chociaż w urzędach o tym nie mówią, trzeba samemu się tego dowiedzieć.
17 listopada 2011 13:41 | ID: 683820
Wiesz Justynko, to naprawdę ciężka sprawa. To rodzice tego nienarodzonego dziecka muszą podjąć decyzję. Choć współczuję im z całego serca, to jednak myślę, że nie powinni powoływać nowego życia w tak ciężkiej dla nich sytuacji.
Wiem Żanetko, Ty tak myslisz , ja ale jakoś do niektórych nie dociera. Wiara robi swoje, po co się zabezpiecfzać.
Uwierz mi, że nie będzie mu tam lepiej niz w domu rodzinnym. Zwłaszcza jeśli mąż chce się zająć dzieckiem, a nie ucieka.
A z zespołem Downa można w miarę funkcjonować, są ośrodki, szkoły. Jest tez trochę możliwości pomocy finansowej dla rodziny, chociaż w urzędach o tym nie mówią, trzeba samemu się tego dowiedzieć.
Mąż nie chce zostawić ale zajmować się raczej nie będzie, długo by piosać. Szczerze poiem Ci ludzie sobie nie radzą roboty częściej nie mają jak mają itp, itd... Dzieci ktore są nie zwsze mają poświęconego tyle czasu co trzeba. Nie jestem zwolenniczką posostawiania dzieci, ale poejrzewam że może być tak że im odbiora, choćby z uwagi na brak warunkow i wtedy będzie tragedia bo się przyzwyczają.
Ludzie nie pomogą, bo wielodzietni są źle postrzegani.
17 listopada 2011 13:56 | ID: 683828
dopoki nie spotkała taka sytuacja moja siostre myslalam ze w zyciu bym nie oddala dziecka ale po jej histoiri mysle ze bym sie nad tymzastanowiła bo tez jej dziecko mialo zespół Dawna ona nie musiala podejmowac takiej decyzji poniewaz dziecko zmarło ...;/z perspektywy czasu bardzo zaluje ze Adasia nie ma z nami ale tez myslałam omojej siostrze i wiem ze dla niej tak jest lepiej choc ona taknie mysli ...panstwo nie jest w stanie zapewnic takim dzieciom g0ondego zycia a powinni własnie tymsie zajac!!
17 listopada 2011 14:56 | ID: 683873
Aguśka odnośnoe Twojego komentarza na blogu: Znam ją i wiem jak z nią rozmawiać, jestem szczera pomagałam im i znam całą sytuację rodzinną, ktora jest bardzo ciężka.
To dobrze, ja nie wiem, chyba w takiej sytuacji nawet z rodziną nie umiałabym rozmawiać:( Ale kogo ona może zapytać o zdanie? Męża? Jak już nie umie zarobić na gromadkę dzieci, a jeszcze jedno w drodze i to chore...Oby miało to dziecko tylko Downa- z tym się żyje, dużo dzieci z tą chorobą jest tylko lekko upośledzona, ale jak oni nie mają pieniędzy na terapię, lekarstwa, na nic....Ciężka sprawa..
Dla mnie ta matka sama powinna podjąć decyzję, czy dadzą sobie radę...I jaką decyzję nie podejmie, czy weźmie do domu gdzie bieda aż piszczy czy zostawi to dzieciątko w szpitalu- nie można jej za to krytykować, to tylko i wyłącznie jej decyzja..mam nadzieję, że ją dobrze przemyśli...Ile jest takich matek, które wyrzucają dzieci na śmietniki? I jak takiej matki nie znajdą, to dziecka nie można adoptować, trzeba czekać aż matka się znajdzie i zrzeknie praw do takiego dziecka.
17 listopada 2011 15:45 | ID: 683910
Bardzo ciezka sytuacja...przede wszytskim w takiej sytuacji wiem,ze o tym nie powinno sie myslec w pierwszej kolejnosci, ale niech koelzanka sie z mezem zabezpieczac zacznie, bo jak tak dzieci beda rodzic no to juz wogole zarazna sie podwojnie...bo juz sa zarznieci. Ja na miejscu tej kobiety dowiedzialabym sie czy w jej sytuacji materialnej jest mozliwosc zrefundowania zabiegu np. na podciecie jajowdow, bo watpie zeby maz poddal sie wazektomii. To nie sztuka narobic dzieci...
Mam kolezanke w 3 klasie gimnazjum(chyba 15 nascie lat miala) urodzial pierwsze dziecko. Po 3 latach urodzial nastepne i po 7 latach ( roznica miedyz pierwszym a ostanim) urodzila 3. Kazde dziecko z innym ojcem. Powiedziala,ze bedzie rodzial dzieci dopoki bedzie mogla. Matka jej powiedziala,zeby zostawila dziecko w szpitalu(ostratnie) bo sobie rady nie dadza a z dwojka bedzie im jeszcze w stanie pomoc,matka. Ojciec dziecka postawil ultimatum albo ona wraca z dzieckiem do domu, albo nie ma do czego wracac. Po pol roku on zaczal pic i sie rozwalilo wszystko i tak ona zostala z trojka dzieci na ktore dostaje 600zl lacznie alimentow razem i jak wyzyc za taka kwote? a dzieci rosna. Fakt, fkatem ze wszystkie zdrowe, ale nie pociagnie tak dlugo wczesniej sie zatyra. Dodam,ze ojciec tez ma trojke dzieci i jedno z inna kobieta i dwojke z inna.
Gdybym nie znala tej historii powiedzmy z "wlasnego podworka" to tez bym nigdy dziecka nie oddala no jak to oddac malenkiego bezbronengo czlowieka? Ale po przeanalizowaniu za i przeciw zdecydowalabym sie na oddanie. Tym bardziej, ze piszesz, ze u nich sie juz sytuacja finansowa nie ma szans poprawic. Ja wiem, ze to jest bardzo trudne i bolesne, ale Justynko wiedzieli jaka maja sytuacje po co sie "pchali" ( bo nie wiem jak faktycznie wyglada sytuacja) w kolejne dziecko, tym bardziej majac juz dwojke z problemami psychicznymi i problemym finansowe?
Matka z ojcem musza podjac decyzje. Nie bedzie ona latwa, ale to jest dorosle zycie i nitk za nikogo nie moze podjac tak waznych decyzji.
17 listopada 2011 17:04 | ID: 683935
Trudna decyzja i tylko ich.
Zastanawiam się dlaczego zdecydowali sie na kolejne dziecko i jaka jest pewność, że nie zaskoczą z kolejnym. Nie wiem, inaczej nie umiem się ustosunkować.
17 listopada 2011 18:34 | ID: 683963
Trudna decyzja i tylko ich.
Zastanawiam się dlaczego zdecydowali sie na kolejne dziecko i jaka jest pewność, że nie zaskoczą z kolejnym. Nie wiem, inaczej nie umiem się ustosunkować.
Alu, podejrzewam, że oni się wcale na to dziecko nie decydowali, tylko zaliczyli klasyczną wpadkę. Takie rzeczy się zdarzają, nawet wtedy gdy ktoś się zabezpiecza ( nie wiem czy oni korzystali z antykoncepcji). Znam przypadki, że dziewczyny zachodziły w ciążę, zażywając tabletki antykoncepcyjne, organizm ludzki płata różne figle
17 listopada 2011 18:36 | ID: 683964
Nie wiem co bym im radziła, modlę się bym nigdy nie musiała podejmować takich decyzji. Większość z dzieci z Zespołem Downa rodzi się dodatkowo z innymi schorzeniami np z wadami serca.
17 listopada 2011 20:01 | ID: 684009
Bardzo ciężka sytuacja. Nie wiem co doradzić, tym bardziej, ze sama ich nie znam, ale wiem, że dziecko najbardziej ze wszystkich terapii świata potrzebuje kochającej rodziny.
17 listopada 2011 20:09 | ID: 684016
Bardzo ciężka sytuacja. Nie wiem co doradzić, tym bardziej, ze sama ich nie znam, ale wiem, że dziecko najbardziej ze wszystkich terapii świata potrzebuje kochającej rodziny.
Zgadzam się w stu procentach, ale z drugiej strony... Miłością ani nie nakarmisz ani nie zapłacisz za rachunki...
Sama nie wiem. Cokolwiek zdecydują, życzę im dużo siły.
17 listopada 2011 20:11 | ID: 684017
Bardzo ciężka sytuacja. Nie wiem co doradzić, tym bardziej, ze sama ich nie znam, ale wiem, że dziecko najbardziej ze wszystkich terapii świata potrzebuje kochającej rodziny.
Zgadzam się w stu procentach, ale z drugiej strony... Miłością ani nie nakarmisz ani nie zapłacisz za rachunki...
Sama nie wiem. Cokolwiek zdecydują, życzę im dużo siły.
A może to ten czas aby zmienić radykalnie swoje życie? Może to naiwne ale skoro mają ciężko i pojawia się chore dziecko pozostaje tylko rozumieć to jako cud i wziąć ten dar.
17 listopada 2011 20:30 | ID: 684024
A może to ten czas aby zmienić radykalnie swoje życie? Może to naiwne ale skoro mają ciężko i pojawia się chore dziecko pozostaje tylko rozumieć to jako cud i wziąć ten dar.
Nie słyszałam o ani jednej osobie, która zmieniła radykalnie, na lepsze swoje życie w przypadku pojawienia się dziecka... nawet u mnie w rodzinie (dalszej) się tak nie stało, choć wszyscy mieli nadzieję i chcieli pomóc. jest jeszcze gorzej niż było.
nie wiem, ja po prostu nie wierzę w takie cuda i olśnienia.
17 listopada 2011 20:48 | ID: 684031
bardzo trudna decyzja dla tych rodziców i to do nich ona należy.Ja jednak nie oddałabym dziecka,jakby nie było to DAR od BOGA i nie wazne czy zdrowe czy z chorobą Downa.Przede wszystkim nie poddałabym się i walczyła ile mialabym sił...są media,gazety,instytucje do których bym się zwróciła o pomoc.Bieda w rodzinie nie oznacza tego,że trzeba ''porzucić ''dziecko,bo co bo jest''chore'' ?co w sytuacji gdyby było zdrowe?czy ta matka też by się zastanawiała nad oddaniem maleństwa?
Walka o to dziecko i o swoją rodzinę to jedyne jak dla mnie wyjście,ale to moje przekonania,a to jaka decyzję podejmą rodzice tego dziecka to inna już sprawa.
Wiem jedno co Bóg daje,tego się nie oddaje....
17 listopada 2011 21:17 | ID: 684044
Trudna decyzja i tylko ich.
Zastanawiam się dlaczego zdecydowali sie na kolejne dziecko i jaka jest pewność, że nie zaskoczą z kolejnym. Nie wiem, inaczej nie umiem się ustosunkować.
Alu, podejrzewam, że oni się wcale na to dziecko nie decydowali, tylko zaliczyli klasyczną wpadkę. Takie rzeczy się zdarzają, nawet wtedy gdy ktoś się zabezpiecza ( nie wiem czy oni korzystali z antykoncepcji). Znam przypadki, że dziewczyny zachodziły w ciążę, zażywając tabletki antykoncepcyjne, organizm ludzki płata różne figle
Ewo wiem że po śmierci ostatniego dziecka brała tabletki ale już nie wchodziłam teraz w szczegoły, podejrzewam że kasy nie bylo i nie kupiła. Mówiłam jej że załatwie spiralę i nawet byłam skłonna zap[łacić. To by był pewny i tani środek. Nie wiem jak tacy ludzie rozumują i czy taki chłop nie widzi żę dzieci bytu nie mają, nie mam pojęcia. I wiem że nie dadzą rady że mały będzie rośliną dlatego podpowiadam im sensowne wyjście. Nie jest łatwo ale sami piwa naważyli.
Powinni podwiązywać jajowody w takich sytuacjach, ale u nas wkraju nadal tego nie robia.
Bardzo ciężka sytuacja. Nie wiem co doradzić, tym bardziej, ze sama ich nie znam, ale wiem, że dziecko najbardziej ze wszystkich terapii świata potrzebuje kochającej rodziny.
Zgadzam się w stu procentach, ale z drugiej strony... Miłością ani nie nakarmisz ani nie zapłacisz za rachunki...
Sama nie wiem. Cokolwiek zdecydują, życzę im dużo siły.
A może to ten czas aby zmienić radykalnie swoje życie? Może to naiwne ale skoro mają ciężko i pojawia się chore dziecko pozostaje tylko rozumieć to jako cud i wziąć ten dar.
Właśnie milością nie nakarmisz nie wyleczysz. A może to dar ale nie w tym kraju, w małej wiosce i tak będą mieli ciężko.
A jeszcze pozostaje kwestia przygotowania dzieci na sytuację, bo do tej pory nie miała odwagi powiedzieć że jest chore, corka szczególnie czeka na braciszka.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.