"Daily Mail" opisał ostatnio przypadek brytyjskiej żołnierki, która spodziewając się dziecka przez 7 miesięcy ciąży służyła na pierwszej linni frontu podczas walk w Afganistanie. Nie miała pojęcia o tym, że jest w ciąży - myślała, że przytyła przez stres związany z wojną. Kobieta urodziła 2 tygodnie po powrocie z frontu.
Według zasad panujących w wojsku, kobiety biorące udział w walkach po zajściu w ciążę powinny od razu wracać do domu...
Czy według Was kobiety służące w wojsku powinny być objęte większą ochroną, aby nie dochodziło do takich sytuacji? Czy niebezpieczeństwa grożącemu przez tak długi czas przyszłej mamie i dziecku można było uniknąć?