Czytałam niedawno artykuł w Focusie o połogu w Chinach. To w jaki sposób traktowane są tam kobiety przez miesiąc po porodzie, to co wolno im robić a czego nie wolno wynika z ponad dwutysięcznej tradycji. Kiedyś, gdy w Chinach była bardzo duża umieralność kobiet oraz dzieci podczas porodu zaczęto stosować się do tych zasad wierząc, iż pomogą one zmniejszyć umieralność. Uwierzyć nie mogę, że tę tradycję utrzymuje się do dzisiaj.
Ale od początku...
Połóg w Chinach trwa jeden miesiąc. W tym czasie zadaniem kobiety jest jak najwięcej odpoczywać, nie może nic robić – sprzątać, prać, zmywać. We wszystkich zadaniach musi być wyręczana przez matkę, teściową lub specjalnie do tego celu wynajętą panią. Brzmi jak utopia? Nic bardziej mylnego gdyż nie wolno jej również: opiekować się dzieckiem (widzi dziecko tylko podczas karmienia), wstawać z łóżka (tak, tak musi cały czas leżeć), wychodzić z domu, kąpać się i myć włosy (może tylko podmywać się wodą z spirytusem), czytać książek czy oglądać telewizji. Jej zadaniem jest tylko leżeć, spać i nabierać sił po porodzie. Może jeść tylko specjalnie dobrane składniki, głównie białko. W niektórych rejonach Chin do każdego posiłku dodawane są po dwa jajka.
Dla bogatszych Chinek powstały specjalne ośrodki, w których wyszkolone położne zajmą się kobietą i dzieckiem. W przeliczeniu na złotówki to około 60 tys. zł!!! Niezastosowanie się do tych reguł jest szeroko piętnowane.