cc miałam 2 razy i każda była inna.
Z pierwszym razem mimo tego że lekarz mówił że mogę urodzić przez cc ja się uparłam , ze jak przystało na matkę polkę muszę urodzić naturalnie.Efekt taki , że po 5,5 godziny trzeba było natychmiast robić cc bo mały się zaklinował w kanale rodnym i im dalej szedł w dół tym bardziej główka odchylała się mu do tyłu i tracił oddech.
Oczywiście wszystko na szybko, znieczulenie, wiezienie na salę...ze zmeczenia i znieczulenia zrobiło mi się słabo na stole.A potem przewieziono mnie na salę.Dobrze że był mąż to tylko powiedziałam by pilnował małego a ja muszę spac.Tak byłam zmęczona.Noc była straszna.Wymioty, straszny ból brzucha.Gdyby nie przeciwbólowe nie wiem jakbym dałą radę.
Gdy wróciliśmy do domu też mnie wszystko bolało. potem miałam jeszcze stan zapalny piersi więc antybiotyk i przeciwbólowe. po ok 2 tygodniach było już ok.
Ale drugi poród CUDO!!!Od razu wiedziałam że bedzie cc.pojechałam na konkretną godzinę z problemami wbito mi się z żyły(norma jestem do tego przyzwyczajona).podłączono ktg i wszyscy wyszli oprócz męża sąsiadki, która zemną leżała na sali.Ktg zaczęło wariować i facet zawołał personel.Okazało się że mała owinęła się pępowiną i trzeba było szybko przyspieszyć zabieg.pamietałam dwie wcześniejsze operacje, które miałam(cc i inną kilka lat wcześniej ale też robiona w miejscu gdzie jest cc)w wywiadzie zaznaczyłam że źle reaguję na znieczulenie ogólne i to, które dostała za pierwszym razem.Dostałam inne znieczulenie i pojechalismy na sale.Cały zabieg rozmawiałam z lekarzami,śmiałam się nawet.Gdy wieziono mnie na sale śmiałam się z lekarzem że on rozwaliłsamochód miesiąc wcześniej a ja na tydzień przed porodem miałam wypadek i skasowałam cały bok w naszym aucie.Na sali mąż zdziwiony bo był przygotowany na to że znów będę chciała spać a ja za telefon i wysyłam smsy z wiadomościami.Zero bóli, dolegliwosci.Zabieg miałam o 16,15 i na obchodzie wieczornym lekarz się pyta co u mnie i jak się czuję a ja tylko że strasznie głodna jestem.Normalnie powinnam jesć dopiero rano a ja jedzonko dostałam już wieczorem.Nie wziełam ani jednego przeciwbólowego.Od rana już byłam na nogach i wszystkosama robiłam.
W domu też było ok. Blizny ładnie sie zagoiły.
U mnie problemem jest znieczulenie bo źle na nie reaguję i wiem, że nie potrzebnie się upierałam na naturalny poród.W szpitalu byłam równo 3 doby i do domu.