Ostatnio na jakimś forum wpadłam na dość ciekawy wątek...o tym jak tatusiowie w USC na złość swoim żonom lub w wyniku gafy nadali dziecku inne imię niż wcześniej ustalone z żoną!
Przyznam, że historie bardzo mnie rozbawiły, ale nie chciałabym, żeby i mnie coś takiego się przydarzyło Mój mąż śmieje się, że pójdzie z karteczką, bo po świętowaniu narodzin dzidziusia i w wyniku radości może zapomnieć
Oto jedna z historii :
" Znam historię pewnego nietypowego imienia, które zostało wymyślone i wmówione
tatusiowi przez panią urzędniczkę (chyba w urzędzie gminy, bo to było w latach
50-tych). Otóż ustalone zostało imię Greta, za którym orędowała
najbardziej "przyrodnia" Babcia dziewczynki. Tatuś poszedł zarejestrować, ale
widocznie znać było po nim, że tak na 100% to nie jest przekonany, bo
urzędniczka, zaczęła drążyć, jak będą to imię zdrabniać. Wyszło jej, że Greta
to inaczej Grecieńka, a stąd już był tylko jeden krok do wyeliminowania Grety.
Wynikiem tego zabiegu jest to, że miałam przyjemność poznać chyba jedyną w
Polsce "Greczynę", która na co dzień używa jednak swojskiej formy Grażyna."