Witam wszystkich zainteresowanych
Chciałabym się dowiedzieć jak podchodzą do ciąży i nowego członka rodziny przyszli tatusiowie. Chciałabym poznać zdania przyszłych mam jak i tatusiów, jak to wygląda.
Pozdrawiam wszystkich
4 marca 2013 19:36 | ID: 921319
Mój mąż od początku bardzo się cieszył. Jak pokazałam mu test to aż mu się łezka w oku zakręciła O dzidziusia staraliśmy się jakieś 9 miesięcy. Teraz jest trochę zestresowany, ale to wszystko z obawy o nieznane. To nasze pierwsze dziecko, więc nie ma się co dziwić, że się denerwuje. Ja też mam mnóstwo obaw, ale jak to matka, trochę lepiej sobie z tym radzę. Poza tym czasami trochę za bardzo panikuje, ale próbuje go zrozumieć, że martwi się o mnie i dziecko, jak coś idzie nie tak jak powinno. Jest bardzo pomocny i wyrozumiały, nie mogę na niego narzekać. Fasolka, a jak Twój przyszły tatuś? Też taki przewrażliwiony, czy wręcz przeciwnie?
4 marca 2013 19:57 | ID: 921328
Mój mąż od początku bardzo się cieszył. Jak pokazałam mu test to aż mu się łezka w oku zakręciła O dzidziusia staraliśmy się jakieś 9 miesięcy. Teraz jest trochę zestresowany, ale to wszystko z obawy o nieznane. To nasze pierwsze dziecko, więc nie ma się co dziwić, że się denerwuje. Ja też mam mnóstwo obaw, ale jak to matka, trochę lepiej sobie z tym radzę. Poza tym czasami trochę za bardzo panikuje, ale próbuje go zrozumieć, że martwi się o mnie i dziecko, jak coś idzie nie tak jak powinno. Jest bardzo pomocny i wyrozumiały, nie mogę na niego narzekać. Fasolka, a jak Twój przyszły tatuś? Też taki przewrażliwiony, czy wręcz przeciwnie?
Ojjj u Ciebie to juz niedlugo, wiec nic dziwnego, ze sie denerwujecie.
My staralismy sie o dzidziusia tylko miesiac, i oboje bylismy zaskoczeni, ze tak szybko nasze marzenie sie spelnilo. I co najlepsze to maz wyczul, ze jestem w ciazy! gdy na drugi dzien zrobilam test, jego przeczucia sie potwierdzily.
4 marca 2013 20:01 | ID: 921330
Chciałam się ogólnie dowiedzieć jak to jest.
U nas jest to drugie dziecko, pierwsze straciliśmy- w grudniu będzie 3 lata
Kiedy zrbiłam test to oboje byliśmy bardzo przestraszeni, że sytuacja się powtórzy. Kiedy minoł najgorszy cza ( w 12 tc miałam robione usg i wszystko w porządku było) dopiero zaczęłam się cieszyć ale i tak dalej nie mogę w to uwierzyć Przyszłego tatusia też zaczyna to cieszyć, fakt potrzebował o wiele więcej czasu na to wszystko. Już pomału zaczyna się wciągać w to wszystko. Denerwuje mnie tylko to, że nie ma swojego zdania i to co ja powiem to tak będzie. Z jednej strony fajie ale z drugiej chciałabym poznać jego zdanie na różne tematy.
4 marca 2013 20:03 | ID: 921333
Mój Mąż się ucieszył ale nie traktował ciąży jako jakiegoś stanu wyjątkowego. W jego rodzinie panuje zasada, że ciąża to nie choroba (Teściowa na każdym kroku mi to uświadamiała ) więc żadnych taryf ulgowych nie miałam. Nawet jak mi moja ginka pod koniec ciąży leżeć kazała i odpoczywać jak najwięcej, bo szpitalem straszyła, to mój Mąż mi nie wierzył i swoje porobić musiałam. Swoje tzn. posprzątać, poprać, poprasować, ugotować itp... I zakupy nosić, a jak ciężkie coś było, to mi kazał po 10 razy schodzić do auta, żebym nie dźwigała ciężarów czasem ;) W ciąży nie wyręczał mnie w niczym. O zachciankach ciążowych mogłam zapomnieć, bo mój Mąż nie z tych, co to w środku nocy po śledziki czy ogórki polecą ;) A jak się Szymuś urodził, to jego pomoc ograniczała się do przyniesienia i wyniesienia wanienki z wodą. Długo nie chciał go wziąść na ręce, bo twierdził, że się boi, że zrobi mu krzywdę. Pieluchy do tej pory ani razu nie zmienił. Ani razu nie zrobił mleka. Zostaje z małym tylko jak musi aczkolwiek zawsze szuka innego wyjścia (tzn, żebym ja zabrała małego ze sobą albo zawiozła do Mamy)... Ale i tak jest najlepszym Tatusiem świata, buduje najfajniejsze budowle z klocków, wymyśla najfajniejsze zabawy świata, najlepiej obcina paznokcie, najlepiej smakuje jedzenie z jego talerza i w ogóle Szymuś najchętniej by się z Nim nie rozstawał :)
4 marca 2013 23:02 | ID: 921432
Łukasz bardzo cieszył się z ciąży. Uwielbialiśmy ten mój rosnący brzuszek, pukanie do niuni i odkopywanie nam z brzuszka:) Mogłam liczyć na jego pomoc zarówno w ciąży jak i po narodzinach córeczki. Z resztą w domu dzielimy się obowiązkami, to samo tyczy się opieki nad Natalią. Po tygodniu dopiero odważył się ją przynieść do karmienia z łóżeczka, później zdarzało się to częściej, Z czasem nauczył się zmieniac pieluchy, a jak Natalka miała 8 m-cy poszłam na praktyki, później pracowałam (tatuś zajmował się córcią w domu- z nikim nnym nie byłoby jej lepiej). Pierwsze słowo Natalii było TATA:) A on chodzi dumny jak paw, że dziecko jest tak do niego przywiązane i tak krzyczy i się cieszy jak tata wraca do domu. I pierwsze głosy rano po przebudzeniu to oczywiście: TATA a jakby inaczej:-DD
5 marca 2013 09:52 | ID: 921570
Mój Mąż się ucieszył ale nie traktował ciąży jako jakiegoś stanu wyjątkowego. W jego rodzinie panuje zasada, że ciąża to nie choroba (Teściowa na każdym kroku mi to uświadamiała ) więc żadnych taryf ulgowych nie miałam. Nawet jak mi moja ginka pod koniec ciąży leżeć kazała i odpoczywać jak najwięcej, bo szpitalem straszyła, to mój Mąż mi nie wierzył i swoje porobić musiałam. Swoje tzn. posprzątać, poprać, poprasować, ugotować itp... I zakupy nosić, a jak ciężkie coś było, to mi kazał po 10 razy schodzić do auta, żebym nie dźwigała ciężarów czasem ;) W ciąży nie wyręczał mnie w niczym. O zachciankach ciążowych mogłam zapomnieć, bo mój Mąż nie z tych, co to w środku nocy po śledziki czy ogórki polecą ;) A jak się Szymuś urodził, to jego pomoc ograniczała się do przyniesienia i wyniesienia wanienki z wodą. Długo nie chciał go wziąść na ręce, bo twierdził, że się boi, że zrobi mu krzywdę. Pieluchy do tej pory ani razu nie zmienił. Ani razu nie zrobił mleka. Zostaje z małym tylko jak musi aczkolwiek zawsze szuka innego wyjścia (tzn, żebym ja zabrała małego ze sobą albo zawiozła do Mamy)... Ale i tak jest najlepszym Tatusiem świata, buduje najfajniejsze budowle z klocków, wymyśla najfajniejsze zabawy świata, najlepiej obcina paznokcie, najlepiej smakuje jedzenie z jego talerza i w ogóle Szymuś najchętniej by się z Nim nie rozstawał :)
to szczerze Ci nie zazdroszcze bo chociaz Szymus zawsze bedzie za tata to jednak Ty caly czas zdana bylas na siebie. Ja tez robilam wszystko w ciazy, ale na pewno gdy lekarka kazalaby mi odpoczywac to moj maz nie kazalby mi nosic zakupow kilka razy.
8 marca 2013 14:49 | ID: 924051
Mój mąż do puki nie miałam zagrożonej ciąży zachowywał sie normalnie, tzn wyreczał mnie w cięższych pracach, pilnował córki wieczorami żebym mogła odpocząć itp. a teraz przesadza we wszystkim. Moge chodzić i robić "lekkie" rzeczy a mój mąż nie powala mi robić nic. mam według niego odpoczywać i nie przemeczać sie. Chce wszystko robić za mnie choć sam ma nie mało pracy. Mamy gospodarstwo sadownicze i wiosną zaczyna sie wiele robót które zrobić trzeba. Ciekawe jak długo tak pociągnie.
8 marca 2013 14:58 | ID: 924062
u nas na początku był szok i niedowierzanie. Ale tatuś spisał i spisuje się nie na medal a na tonę medali!!
Już na drugi dzień po ur wziął małą na ręce, przebierał pampersa, kąpał. Wstawać nie wstawał bo jej nie słyszy w nocy, ale karmił pokarmami stałymi, usypia jak trzeba, ubierze i rozbierze( że mała wygląda jak człowiek) Zresztą on zrobi z nią wszystko!! ( no może nie pójdzie na szczepienie, bo się boi) ale dokładnie jak Ania napisała, budowle z klocków są najfajniejsze, gotowanie kawy w jej kuchni to z tatą! Ze mną spędza więcej czasu, więc czasami ma niechęć do taty w sensie buziaków i ukochania ale jak się droczę z nią czyj jest tatuś to krzyczy że jej i tylko jej!:)
8 marca 2013 15:56 | ID: 924099
Mój mąż od poczatku bardzo cieszył sie na dziecko. Gdy zrobiłam test beta to on poleciał odebrać wyniki bo ja byłam w pracy. Zadzwonił i krzyczał do słuchawki ze to 5 tydzień. Cieszył sie jak dziecko. Teraz tez robi tyle rzeczy. We wszystkim mnie wyręcza. A przygotowanie pokoju dla małego zostawił tylko sobie. Nie pozwolił by ktos go w tym wyreczyl, chociaż pracował na delegacji i w domu był tylko 2 dni w tyg. Mój tata proponował ze mu pomoże, a on twardo ze nie, bo sam chce własnymi rekami zrobić pokój swojego synka. Przemawia do brzuszka, jak mnie mały za bardzo kopie, to głaszcze mnie po brzuchu i mowi zeby mamusi krzywdy nie robił ;) Mój mąż to Kochany człowiek. Podjeście do dzieci ma i bardzo mnie to cieszy bo wiem ze w kazdej sytuacji sobie z małym poradzi :)
12 marca 2013 13:00 | ID: 926277
ach Ci tatusiowie :) mój mąż jest strasznie ucieszony bo to w końcu nasze pierwsze dzieciątko będzie, no i w dodatku synek, więc tym bardziej czuje się dumny biegając koło mnie i ciągle nakazując żebym się nie przemęczała i najlepiej żebym usiadla albo poleżała a on wszystko zrobi sam. na początku bardzo mi to odpowiadało bo mdłości męczyły mnie niemilosiernie a on nawet nocą kazał się budzić, choć tak naprawdę mógł jedynie podać mi wodę czy pogłaskać dla otuchy :) ale to bylo naprawdę bardzo miłe :) a teraz ciągle za mną biega, żebym nie zapominała czasem o lekach,absolutnie żadnego dźwigania i niepotrzebnego sprzątania,a jak już zaczynam coś sprzątać, to mi pomaga,żebym szybciej mogła odpocząć :D no i oczywiście głaskanie po brzuchu,choć tak naprawdę dopiero zaczyna mi się bardziej uwydatniać :)
12 marca 2013 13:19 | ID: 926287
ach Ci tatusiowie :) mój mąż jest strasznie ucieszony bo to w końcu nasze pierwsze dzieciątko będzie, no i w dodatku synek, więc tym bardziej czuje się dumny biegając koło mnie i ciągle nakazując żebym się nie przemęczała i najlepiej żebym usiadla albo poleżała a on wszystko zrobi sam. na początku bardzo mi to odpowiadało bo mdłości męczyły mnie niemilosiernie a on nawet nocą kazał się budzić, choć tak naprawdę mógł jedynie podać mi wodę czy pogłaskać dla otuchy :) ale to bylo naprawdę bardzo miłe :) a teraz ciągle za mną biega, żebym nie zapominała czasem o lekach,absolutnie żadnego dźwigania i niepotrzebnego sprzątania,a jak już zaczynam coś sprzątać, to mi pomaga,żebym szybciej mogła odpocząć :D no i oczywiście głaskanie po brzuchu,choć tak naprawdę dopiero zaczyna mi się bardziej uwydatniać :)
Nic tylko pozazdrościć ;) Ja, jak już wyżej pisałam, wiodłam normalne życie w ciąży.
12 marca 2013 13:38 | ID: 926296
No ja niestety nie mam aż tak pozytywnych doświadczeń. W przypadku moich ciąż, a później opieki nad małymi dziećmi tatusiowie moich córek nie wykazywali się jakoś mocno. Mój obecny mąż świetnie bawi się z córkami dzisiaj - czyta im książeczki, chodzi na spacery. Ale wcześniej to raczej bez entuzjazmu podchodził i do ciąży i do opieki nad maluszkiem.
12 marca 2013 16:06 | ID: 926407
U mnie było tak, że ja sama w ciąży się nie oszczędzałam wogóle. W końcu ciąża, która przebiega prawidłowo, to nie choroba. A znów Mąż chciał mnie wyreczać, pomagać, odkurzać, a mnie to denerwowało. Nie jestem przecież ze szkła, i nie rozbiję się!!!
Po porodzie, gdy wróciliśmy do domku, mąz od razu kąpał małego, przewijał, tylko karmić nie mógł. pamiętam, jak wróciliśmy do domu, a ja zasnęłam snem kamiennym...Mąż w tym czasie wykapał małego, i obudził mnie do karmienia...Matko, jak ja krzyczałam na męża!!! Myślałam, ze ja to robię najlepiej, że wszystko muszę sama...
Mąz skutecznie mnie z takiego myślenia wyleczył:)))
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.