Nieznana z imienia Rosjanka Fiodorowa Wasilijewa żyła w latach 1707 - 1782. Cofamy się w tak odległą przeszłość nie bez powodu. Ta wyjątkowa kobieta jest bowiem niekwestionowaną rekordzistką pod względem liczby porodów. W sumie doczekała się 69 dzieci, z których tylko dwójka nie wyszła z okresu niemowlęctwa. Pochodząca ze wsi Szui kobieta, w ciąży była 27 razy, czyli przez około 20 lat. Ani razu nie urodziła jednego dziecka. 16 razy miała bliźniaki, 7 razy trojaczki i aż 4 razy czworaczki. Biorąc pod uwagę wszystkie ciąże, porody (i to w czasach tak niełaskawych medycznie dla kobiet) i wychowanie takiej gromadki, to niesamowite, że Rosjanka dożyła 75 lat. Ponoć po jej śmierci Fiodor szybko znalazł nową żonę. Nie ma jednak danych, czy urodziła mu kolejne dzieci.
OŚMIORACZKI
Jeżeli chodzi o najliczniejsze kobiece ciąże zakończone szczęśliwym porodem, rekord ustanowiła kobieta, która nosiła pod sercem ośmioraczki. Pierwsza taka grupa przyszła na świat 12 lat temu w Teksasie. Dzieci znane jako „ośmioraczki Chukwu” obchodzą jednak urodziny w siódemkę. Jedno z niemowląt zmarło bowiem po tygodniu.
Kolejna ósemka przyszła na świat w ubiegłym roku w Kalifornii. Ich mama, największa fanka Angeliny Jolie, Nadia Suleiman, wcześniej urodziła już sześcioro dzieci. Dzięki metodzie in vitro powiększyła swoje stadko do 14 pociech. Siedmioro dzieci przyszło na świat dziewięć tygodni przed terminem za pomocą cesarskiego cięcia. Poród odbierało aż 18 lekarzy, choć wszyscy byli przekonani, że w brzuchu kobiety znajduje się siedmioro dzieci. Maluchy ważyły od 850 gram do półtora kilograma.
źródło:
awfulrelative.com
DZIEWIĘCIORACZKI
Ósemka dzieci z jednej ciąży to faktycznie rekord. Jednak blisko 30 lat temu w Australii kobieta urodziła aż dziewięcioro dzieci. Urodzone w Sydney w 1971 roku dzieci nie miały jednak szczęścia. Troje z nich zmarło podczas porodu lub tuż po nim, a pozostała szóstka również nie wyszła z okresu niemowlęctwa.
Choć w ostatnich latach coraz częściej mnogie ciąże doczekują szczęśliwego rozwiązania, lekarze nie chcą mówić o takich porodach w kategoriach sukcesu. Zgodnie podkreślają, że ośmio, czy dziewięcioraczki są zagrożeniem dla życia matki, a i one same mają niewielką szansę na przeżycia, są bardzo słabe, skłonne do zachorowań i często skazane na wady wrodzone.
Tak liczne ciąże nie są bowiem w świecie ludzi zjawiskiem naturalnym. Zazwyczaj są wynikiem zapłodnienia in vitro lub zażywania leków na bezpłodność. Dlatego musimy się liczyć z tym, że w przyszłości podobne rekordy mogą się padać częściej.
INTUICJA NIE ZAWIODŁA MATKI
Gdy lekarze odkryli, jak liczne potomstwo nosi w sobie Nkem Chukwu - mama ośmioraczków z Teksasu - zaproponowali jej usunięcie części płodów, by zwiększyć szansę na przeżycie pozostałych dzieci i nie ryzykować jej własnego życia. Rodzice maluchów odmówili. Mieli szczęście - siódemka przeżyła i ma się dobrze, a sama matka, choć przeżyła krwotok po porodzie, też doszła do siebie. Jednak dziewięcioraczki z Australii tyle szczęścia nie miały.
Trudno radzić kobietom, by rezygnowały z możliwości, jakie dał im rozwój medycyny w walce o macierzyństwo. Nie można też nikogo zmuszać, by zgodził się na odessanie zbyt licznych embrionów - z pewnością jednak można przekonywać, że rozsądek i dobro zarówno matki jak i jej nawet nielicznego potomstwa, powinny być tu wartością nadrzędną. Może więc nie warto wszczepiać sobie aż sześciu zarodków?
Źródło; dzieci.pl